Wigilia i święta Bożego Narodzenia są niepowtarzalne. Zgodzi się pan? 

 

Tak się dziwnie składa, że od 50 lat jeżdżę po świecie i kilkakrotnie nie było mnie w święta wielkanocne w domu, natomiast nie zdarzyło się jeszcze, abym wigilii nie spędził w domu. Jest to niesamowite, że choć jesteśmy dorośli, a dzieci się porozjeżdżały po świecie, to tego dnia jesteśmy wszyscy razem. Żadne imieniny, uroczystości rodzinne tego dnia nie zastąpią. Tego dnia razem możemy zmówić „Ojcze Nasz” i dla mnie to jest największe przeżycie. Jest też ten czas kulinarny, bo kiedyś szynkę jadłem tylko w święta. Na pewno jesteśmy tego dnia razem.

 

Bóg nas łączy...

 

….czy tego chcemy, czy nie. To jedyny taki wieczór, bo przecież podczas wigilii również milkły strzały działań wojennych. Powiem jeszcze, że najwyższy czas, abyśmy spolaczeli.

 

Co to znaczy?

 

Nie ma takiej kolacji wigilijnej nigdzie indziej. Tylko w Polsce. Mimo że Polski nie było na mapie, to przecież zesłańcy i katorżnicy pamiętali, że trzeba się spotkać, połamać chlebem i zaśpiewać kolędy. Szkoda, że mniej się ich śpiewa, przez rozwój techniki. One są polskie. Spolaczeli, to znaczy że wigilia, że ryba, kolędy, to jest nasze. Polonia to wie. My może nie zdajemy sobie do końca z tego sprawy, jak jest to istotne, że to przetrwało. Mnie zawsze wzruszają te opowieści, jak to świętowane na Syberii. Jak się wyrzekniemy Mickiewicza, to tak, jak byśmy popełnili zbiorowe samobójstwo.

 

Ostro pan jedzie.

 

Co ostro? Taka jest prawda. Co ostro? Wybrzydzają nam Polakom nadmierną maryjność, ale to nie my sobie ją wymyśliliśmy. To nie to, że Jan Kazimierz oddał Maryi swoją koronę wraz z Episkopatem i ministrami, tylko ona 50 lat wcześniej powiedziała Włochowi Mancinellemu, że ona sobie nasz naród wybrała.

 

Tak jest. To prawda.

 

I to jest wszystko związane, Wigilia, Boże Narodzenie, Maryja...

 

Uczy pan śpiewania kolęd?

 

Musimy je śpiewać. Mam prośbę, aby przy informacji o mnie nie podawać, że jestem byłym perkusistą Skaldów.

 

Wiem, wiem, przepraszam.

 

Ze Skaldami muszę grać do końca życia. Cały czas gramy „Moje Betlejem”.

 

A w Warszawie kiedy będzie koncert?

 

O właśnie! Gramy ze Skaldami „Moje Betlejem” 20 stycznia na Bemowie. Proszę o tym pamiętać.

 

Zapowiemy to specjalnie na naszym portalu. Obiecuję.

 

Dobra, ale jeszcze muszę dodać, że Polska przetrwała przez rozbiory i wojny również dlatego, że śpiewaliśmy kolędy. Mamy najpiękniejsze kolędy na świecie. One pomogły przetrwać mojemu narodowi najtrudniejszy czas. Żadne zło nam nic nie zrobi, bo śpiewamy, że „Bóg się rodzi, moc truchleje”.

 

Tekst tej kolędy jest genialny, przepiękny. Ma pan swoją ulubioną kolędę?

 

Oczywiście, że „Bóg się rodzi”. Zresztą wszystkie są piękne. Ta melodyka... To jest nasze. Na Zachodzie mają tę „Cichą noc”. Każde pokolenia pozostawia swoje kolędy. Zapraszam na Bemowo na autorskie kolędy Leszka A. Moczulskiego i Andrzeja Zielińskiego. Gramy to 18 lat i końca nie widać, bo przychodzą już zaproszenia na następny rok.

 

Czyli dzięki kolędom bije polskie serce.

 

Tak. Szczególnie tam, gdzie się zbierają Polacy.

 

Polska ma jakieś specjalne zadanie od Boga?

 

Chłopie! A skąd się wzięły słowa u św. Faustyny Kowalskiej, że jeśli Polska będzie posłuszna mojej woli, wywyższę ją w swojej potędze i świętości, a z narodu tego wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne moje przyjście? Dlaczego Jan Paweł II tak nawoływał Polskę do Unii Europejskiej? Dlatego, aby ratować umierającą duchowo Europę. Nowe wyjdzie z Polski.

 

Jak by pan miał podsumować zeszły rok, to jest pan spokojny?

 

Tak, choć Polska musi umrzeć, aby zmartwychwstać. To się dzieje na naszych oczach.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski