- W nocy z 20 na 21 kwietnia 2004 roku do na poły spraraliżowanego Luciano Boschetta leżącego w mediolańskim szpitalu przyszła s. Faustyna, której wtedy nie znał, po to, by go uzdrowić. Zuk Spanca, muzułmanin z Kosowa został wyniesiony na rękach z płonącego samochodu przez mężczyznę, którego postać trzy lata rozpoznał na obrazie z podpisem „Jezu, ufam Tobie”. Zuk jest dziś katolikiem, kościelnym w Sochaczewie. Jest też historia uwolnienia z nałogu, wyrwania ze śmierci samobójczej, Mieczysława Nikodego. On wygrał życie, ale jego rodzina zapłaciła za to nawrócenie ogromną cenę – opowiada Ewa K. Czaczkowska

Napisała Pani m.in. książki „Siostra Faustyna. Biografia Świętej”, „Cuda świętej Faustyny” i „Papież, który uwierzył. Jak Karol Wojtyła przekonał Kościół do kultu Bożego Miłosierdzia”, które nazywam na swój użytek trylogią o Bożym Miłosierdziu. Czy pamięta Pani, jak zaczęła się u Pani historia fascynacji tą tematyką, z jakiego doświadczenia wyniknęła potrzeba pisania o Bożym Miłosierdziu?

- Podobnie jak Pan, nazywam te książki trylogią. Jak się zaczęło? Oczywiście, pamiętam - w połowie lat 90. Wtedy, trochę przypadkowo, choć jak wiadomo przypadków w życiu nie ma, zetknęłam się z orędziem o Bożym Miłosierdziu przekazanym siostrze Faustynie przez Jezusa, następnie poznałam życiorys świętej, zaczęłam czytać „Dzienniczek”, choć początkowo szło mi opornie. Siostra Faustyna szybko stała mi się bardzo bliska, wiele Jej zawdzięczam, ale nie chciałabym o tym mówić. W pewnym momencie myślałam o tym, że najlepszym sposobem wyrażenia mojej wdzięczności będzie książka o życiu siostry Faustyny, jej biografia, bo to, co umiem robić najlepiej, to pisać. I wtedy, nieoczekiwanie dla mnie, z propozycją napisania właśnie biografii świętej Faustyny zwróciło się wydawnictwo Znak. Potem rodziły się kolejne tematy i powstały kolejne książki.

Gromadzi i dokumentuje Pani rozmaite historie związane z działaniem Bożego Miłosierdzia w życiu konkretnych ludzi. Która z historii zrobiła na Pani osobiście największe wrażenie?

- Historie każdego z bohaterów dwunastu reportaży, które złożyły się na książkę „Cuda świętej Faustyny” są niezwykłe, ale jeśli muszę wybierać, to wspomnę o trzech. Po pierwsze, historia uzdrowienia na wpółsparaliżowanego Luciano Boschetta w szpitalu w Mediolanie. W nocy z 20 na 21 kwietnia 2004 roku przyszła do niego siostra Faustyna, której wtedy nie znał, po to, by go uzdrowić. Zuk Spanca, muzułmanin z Kosowa został wyniesiony na rękach z płonącego samochodu przez mężczynę, którego postać trzy lata później rozpoznał na obrazie z podpsiem „Jezu, ufam Tobie”. Zuk jest dziś katolkiem, kościelnym w Sochaczewie. I wreszcie historia uwolnienia z nałogu, wyrwania ze śmierci samobójczej, Mieczysława Nikodego. On wygrał życie, ale jego rodzina zapłaciła za to nawrócenie ogromną cenę.

Trwa Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia ogloszony przez papieża Franciszka. Jak Pani zdaniem, gdyby nie osobiste zaangażowanie Karola Wojtyły – zarówno w okresie zanim został papieżem, jak i w czasie jego pontyfikatu, co opisuje Pani szczegółowo w swojej najnowszej książce, potoczyłyby się w Kościele losy apostolstwa miłosierdzia, które zapoczątkowała święta Faustyna?

- Pan Bóg na pewno w jakiś sposób, by sobie poradził. Jak nie za sprawą Karola Wojtyły, to kogoś innego. Niemniej nie mam żadnej wątpliwości – i pokazuje to ksiązka „Papież, który uwierzył” – że Karol Wojtyła został do tego dzieła wybrany. Od początku swojego życia, a co stało się widoczne od czasu seminarium, był przygotowywany do zadania, które realizował jako młody ksiądz, potem biskup, kardynał, wreszcie jako papież. Tym zadaniem było szerzenie kultu Bożego Miłosierdzia. On sam w 1981 roku powiedział publicznie, że Pan Bóg postawił przed nim i jego pontyfikatem zadanie szerzenia kultu Bożego Miłosierdzia, tylko wtedy, tego jeszcze nie dostrzegaliśmy. Jakby historia odsłoniła nam się w pełni dopiero, gdy wypełniła się. Co ciekawe, ksiądz Karol Wojtyła w 1957 r. w imieniu arcybiskupa Baziaka sporzadził odpowiedź na ankietę Watykanu w sprawie spontanicznie rozwijającego się kultu Bożego Miłosierdzia według objawień siostry Faustyny i była to odpowiedź w pełni pozytwyna. W tym samym czasie większość polskich biskupów napisała krytyczne opinie. Jako kardynał Wojtyła pisał już na początku lat 70. ubiegłego wieku do Pawła VI, by zniósł restrykcje wobec kultu nałożone przez Święte Oficjum. Wojtyła umiał czytać znaki czasu – wiedział, że Boże Miłosierdzie to kult na nasze czasy, a siostra Faustyna jest osobą świetą.

Wizerunek Jezusa Miłosiernego rozpowszechniony jest na całym świecie. To fascynujące, że można natknąć się na obraz czy obrazek z napisem „Jezu, ufam Tobie” w tak różnych miejscach jak katedra w Monaco, czy autobus peruwiańskiego przewoźnika wożący turystów na Machu Picchu. A jak to wygląda ze znajomością postaci i historii świetej Faustyny na świecie? Czy pani biografia Świętej została przetłumaczona na inne języki, czy spotkała się Pani ze szczególnym zainteresowaniem tematem świętej Faustyny poza Polską?

- Do popularności kultu dodam jeszcze i to, że „Dzienniczek” siostry Faustyny jest najczęściej tłumaczoną na języki obce polską ksiażką. Literatura dotycząca kultu Bożego Miłosierdzia jest ogromna, siostry Faustyny trochę mniejsza, choć oba tematy są ze sobą nierozerwalnie związane. Bywam zapraszana na zagraniczne sympozja, by mówić o siostrze Faustynie i Bożym Miłosierdziu. W maju jadę np. na kongres Bożego Miłosierdzia do Wilna.

Napisała Pani również, wraz z Tomaszem Wiścickim, biografię księdza Jerzego Popiełuszki – jeszcze przed Jego beatyfikacją oraz jest Pani autorką książki o kardynale Stefanie Wyszyńskim. To wielkie postacie działające w warunkach zniewolenia Polski komunizmem. Jaki rodzaj inspiracji społecznej czy wspólnotowej stanowić mogą Oni Pani zdaniem dla Polaków w realiach współczesności?

- Bez watpienia przesłanie, nauczanie obu: prymasa Wyszyńskiego jak i błogosławionego księdza Popiełuszki jest aktualne dzisiaj. Bo choć zmieniły się warunki życia, sytuacja społeczno-polityczna, to przecież wartości, które głosili są niezmienne. Przede wszystkim kwestia wprowadzania wartości ewaneglicznych w życie społeczne, głoszenie pawłowego hasła, co czynił ksiądz Jerzy, „Zło dobrem zwyciężaj”. Myślę, że z obu możemy czerpać inspirację także w takich kwestiach jak umiłowanie ojczyzny, dążenie do prawdy w życiu społecznym, budowanie na niej życia społecznego, jak walka o godność człowieka, o godność ludzi pracy, o szacunek dla pracy, a także tak podstawowe wolności jak o prawo do wyznawania wiary, które jest probierzem innych praw. To wszystko jest jak najbardziej aktualne.

Rozmawiał Daniel Koziarski

Ewa K. Czaczkowska jest dziennikarką, historykiem, współpracownikiem m.in. "Gościa Niedzielnego", kieruje też portalem Aeropag21.pl. O książce "Cuda świętej Faustyny" czytaj więcej tutaj.