Ministerstwo zdrowia przygotowało projekt ustawy nakładającej podatek na słodkie napoje oraz na sklepy sprzedające alkohol w butelkach mniejszych niż 300 ml. Dodatkowo wzrosnąceny reklam suplementów diety.

 

Ustawa jest określana jako majaca "promować prozdrowotne wybory konsumentów".

Rząd nie kryje, że chodzi o oszczędności. Państwo chce, by Polacy jedli zdrowiej, bo dzięki temu mniejsze będą koszty budżetowe świadczenia usług pielęgnacyjnych i medycznych. Dodatkowo, oczywiście, do budżetu wpłyną nowe środki.

Sądzić, że z powodu lekkiego wzrostu cen ktoś przestanie spożywać niezdrowie produkty, jest dość ryzykowne. Według rządu  takie były jednak efekty "w innych krajach", gdzie wprowadzono już takie rozwiązania.

Jeszcze bardziej kontrowersyjne są wyższe ceny tzw. "małpek", czyli głównie wódki w małych butelkach. Jak można się domyślić, przyniosą najpewniej tylko dwa efekty: wzrost spożycia najtańszych wysokoprocentowych piw oraz tanich win, a także wzrost sprzedaży wódki w większych butelkach.

No, ale w budżecie, tak czy inaczej, będzie więcej pieniędzy. Ostatecznie leczenie cukrzyków i alkoholików kosztuje naprawdę poważne pieniądze. A skoro mamy już socjalizm - to ze wszystkimi tego konsekwencjami.

98 proc. wpływów z nowych podatkó trafi do NFZ, a 2 proc. do resortu finansów. Dodatkowo prawdopodobnie 50 proc. podatku od sprzedaży alkoholu w małych butelkach trafiać będzie do gmin, na terenie których odbywa się sprzedaż.

Gdy idzie o reklamy suplementów, to agencje reklamowe będą musiały wnieść opłatę w wysokości 10 proc. podstawy opodatkowania podatkiem od towarów i usług wynikającej z takiej usłgui.

bsw/rzeczpospolita.pl