Znana ze swoich liberalnych poglądów J. K. Rowling, autorka cyklu o Harrym Potterze, spotkała się z oskarżeniami o tzw. „transfobię” po tym, gdy poparła Mayę Forstater, która za swój komentarz na Twitterze straciła pracę w Center for Global Development.

Forstater, która jest ekspertem podatkowym, stwierdziła, że „mężczyźni to nie kobiety”, krytykując w ten sposób pomysł transpłciowości. Sprawa trafiła do brytyjskiego trybunału pracy, gdzie kobieta oskarżyła pracodawcę o dyskryminację z powodu jej przekonań, jednak proces przegrała.

Forstater spotkała się z poparciem ludzi reprezentujących szerokie spektrum poglądów politycznych, a na Twitterze powstał hasztag #IstandWithMaya (Popieram Mayę). Dziennikarz Jonathon van Maren z „Life Site News” nazwał ich „dziwną koalicją”, na którą składają się „wściekłe feministki, rozdrażnieni konserwatyści i – jak się okazuje – J. K. Rowling”.

Pisarka, która jest jedną z najbogatszych kobiet w Wielkiej Brytanii, nie kryje swoich „postępowych” poglądów, wyrażających się w poparciu dla aborcji czy finansowania mordowania nienarodzonych za granicą. Także jej tweet z poparciem dla Forstater nie odbiegałby od innych jej wypowiedzi, gdyby nie jego ostatnie zdanie.

Rowling napisała: „Ubieraj się, jak ci się podoba. Nazywaj siebie, jak chcesz. Sypiaj ze świadomym swych czynów dorosłym, który cię zechce. Żyj na najlepszej stopie w pokoju i bezpieczeństwie. Ale by wyrzucać kobiety z pracy za stwierdzenie, że płeć jest rzeczywista?”.

Pisarka spotkała się z wściekłym atakiem i oskarżeniami o wykluczanie osób „transpłciowych” jako „radykalna feministka”. Van Maren zwrócił uwagę na to, że autorka książek o Harrym Potterze może się teraz przekonać, do czego tak naprawdę dążą ci, którzy mają na swoich ustach „tolerancję” i „miłość”. Jego zdaniem jest szansa, że ona i jej podobni może w końcu „uświadomią sobie, że ideologia, którą wspierali, nie jest ideologią tolerancji, ale totalitaryzmu”.

 

jjf/LifeSiteNews.com