- Premier Donald Tusk zagwarantował sobie wpływ na wszelkie działania, wszelkie decyzje i rozstrzyganie o wszystkich informacjach, jakie opinia publiczna i urzędy mogą otrzymywać w sprawie Smoleńska. Był absolutnym władcą każdego drgnienia aparatu państwowego w zakresie Smoleńska – mówi w rozmowie z „Gazetą Polską” Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej.

Pytany, kiedy poznamy przyczyny katastrofy rządowego TU - 154 M, mówi:

- Nie chciałbym dzisiaj określać precyzyjnie, kiedy to nastąpi – mogę natomiast zapewnić, że członkowie powołanej przeze mnie komisji zrobią wszystko, by wyjaśnić prawdziwe przyczyny tej tragedii. Między innymi przeprowadzą testy niezbędne w badaniu przyczyn i przebiegu katastrof lotniczych, których wcześniej nie wykonano. Na przykład eksperymenty pozwalające określić wartość przeciążeń, jakim byli poddani pasażerowie i samolot w trakcie katastrofy pod Smoleńskiem. A pamiętajmy, iż to właśnie przeciążeniem w trakcie uderzenia samolotu w ziemię tłumaczono zarówno olbrzymią destrukcję Tu-154M, jak i natychmiastową śmierć wszystkich pasażerów i członków załogi. - mówi Macierewicz

- Gotów jestem uzupełnić skład Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Niech wezmą udział w pracach tej komisji, niech podejmą merytoryczną dyskusję, niech stworzą zespół, który z różnych punktów widzenia spojrzy na ten dramat. Bo najważniejsza jest prawda. A dotychczas prawda ustępowała przed dyktatem. - dodawał.

Szef MON odniósł się także do zarzutów opozycji, która domagała się wyjaśnienia dlaczego została powołana podkomisja w obrębie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

- Mam nadzieję, że większość parlamentarzystów ma świadomość, jakie błędy popełniła komisja działająca pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera i wie, że tylko nowa komisja nieuwarunkowana politycznie jest w stanie rzetelnie pracować. Mimo zaniedbań i zaniechań, które spowodowały, iż pewnych materiałów już nigdy nie uzyskamy – jesteśmy w stanie odtworzyć najbardziej istotne okoliczności katastrofy. - mówi minister

-(...) już po katastrofie, nie przeprowadzono badań laboratoryjnych, które by wykluczyły wadę fabryczną jako przyczynę tragedii! Już sam ten fakt wystarczy, by zdezawuować prace komisji Millera. O możliwości występowania tej wady wiedział Jerzy Miller, wiedział prokurator Krzysztof Parulski… Ukryli ten fakt i nie odważyli się zażądać analizy tych mechanizmów Tu-154M! Nie wiem, dlaczego tak się stało, ale wiem, że już ta jedna tylko sprawa świadczy o nierzetelności raportu Millera. - dodaje.

I wymienia błędy komisji Millera

-Najważniejszy z nich, który cieniem położył się na całym przyszłym dochodzeniu, to powołanie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego dopiero pięć dni po katastrofie. Polscy prokuratorzy, eksperci, funkcjonariusze służb specjalnych etc. nie mieli przez ten czas dostępu do wraku, do miejsca katastrofy, do ciał ofiar. To jest niezwykle ważna sprawa, która musi być do końca wyjaśniona, dlatego że Polska została przez pięć dni po śmierci dwóch prezydentów, Lecha Kaczyńskiego i Ryszarda Kaczorowskiego, pozbawiona głównego narzędzia niezbędnego do podjęcia prawnych działań. Minister obrony narodowej, który miał obowiązek powołać natychmiast komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, zrobił to dopiero po pięciu dniach – 15 kwietnia 2010 r.! -tłumaczy

Pytany, czy jest dokument potwierdzający informacje o zamianie ciał, mówi:

"Tak. Osoby, którym przekazano tę informację, miały także jej potwierdzenie na piśmie i otrzymały w tej sprawie stosowne dokumenty."

- Osobą, która zdecydowała o takim, a nie innym kształcie raportu Jerzego Millera, osobą zatwierdzającą i kwalifikującą ten raport był właśnie minister Siemoniak. Sam byłem zszokowany, kiedy przeczytałem dokumenty na ten temat. - dodaje.

- Minister Siemoniak uczynił to na polecenie premiera. Istnieje dokument sygnowany przez premiera Tuska zlecający Siemoniakowi podjęcie tej decyzji. - podkreśla.

tg/niezalezna.pl/ Gazeta Polska