Portal Fronda.pl: Papież Franciszek wzywa do przyjmowania rodzin uchodźców, europejskie episkopaty godzą się na plan Junckera i rozmieszczenie przybyszów we wszystkich państwach unijnych. Jak odnosi się pan do tych głosów?

Andrzej Jaworski, PiS: Kościół katolicki głosi niezachwianie od ponad 2000 lat przykazania Boże, w tym przykazanie miłości bliźniego. Należy jak najbardziej zachęcać wszystkich europejskich polityków i europejskie rządy, by do tego przykazania odnosiły się z taką samą stanowczością we wszystkich aspektach: ochrony życia poczętego, eutanazji, pomocy najuboższym. Jeżeli chodzi o kwestię imigrantów, to należy dokonać rozróżnienia między uchodźcami, którym grozi utrata zdrowia lub życia, a migrantami, którzy szukają lepszych warunków ekonomicznych. Takie rozróżnienie jest możliwe. Wówczas zobaczymy, czy chcemy pomóc takim osobom będącym w takiej sytuacji jak Czeczeni, którzy przybywali także do Polski uciekając przed Rosjanami bombardującymi ich domy, czy też takim ludziom, którzy chcą mieć po prostu lepszy byt i warunki życiowe. Po trzecie konieczna jest duża odpowiedzialność. Nie chodzi o to, że ten czy inny polityk wyjdzie na mównicę i powie, że trzeba zapewnić byt, mieszkanie, pracę i godne warunki życia każdej liczbie ludzi, którą wskaże. Problem polega raczej na realizacji tych haseł. Jeżeli jakieś państwo stać na takie rzeczy, to powinno to robić w ramach solidarności i chrześcijaństwa. Najbardziej istotne pozostaje jednak rozróżnienie, czy mamy do czynienia z osobami, którym grozi jakaś przemoc, czy nie.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz mówiąc o sprawie uchodźców powiedział, że Unia Europejska musi odsunąć na bok nacjonalizmy – i pewne rozwiązania trzeba narzucić siłą.

To była skandaliczna wypowiedź i polskie władze powinny, moim zdaniem, natychmiastowo na nią zareagować. Na takie stwierdzenia jakichkolwiek polityków, obojętnie, francuskich czy niemieckich, nie może być zgody.

Premier Słowacji Robert Fico mówił wczoraj o zdradzie Europy Środkowej przez Niemcy i inne zachodnie państwa. Mając w głowie hasła o solidarności w sprawie uchodźców, wskazał na sprawę porozumienia z Rosją celem budowy drugiej nitki Nord Streamu.

Są to bardzo mocne słowa. Biorąc jednak pod uwagę to, co dzieje się w sprawie Gazociągu Północnego, są jak najbardziej uzasadnione. Jest jasne, że pieniądze są dla wykonawców tej inwestycji ważniejsze niż jakakolwiek europejska solidarność.

Każe to zapytać, czy w sprawie uchodźców też nie chodzi wyłącznie o finansowe wykorzystanie państw Europy Środkowej. Nie jest tak?

Tak naprawdę dzisiaj żaden odpowiedzialny polityk, który nie bierze udziału we wszystkich negocjacjach i rozmowach, nie powie, że wie dokładnie, co dzieje się w Unii Europejskiej. Skąd nagle tak stanowcze decyzje? Przypomnijmy, że wielokrotnie mówiliśmy o sytuacji w Syrii, gdzie mordowano chrześcijan, w tym dzieci. Wzywaliśmy Unię Europejską i inne państwa zachodniego świata to bardzo mocnej reakcji. Mam nadzieję, że dowiemy się o wszystkich elementach tego, co dzieje się dziś wokół kryzysu imigracyjnego i będziemy mogli wtedy podjąć jakieś konkretne decyzje. Niezależnie od tego, próby siłowego wymuszenia na państwach unijnych rozwiązania tej sprawy są co najmniej niepokojące.

Niepokojące jest narzucanie konkretnych kwot uchodźców czy też tego, jacy to mają być ludzie?

Niepokoi mnie w ogóle jakiekolwiek siłowe rozwiązanie. Musimy jasno powiedzieć, że tworząca się Unia Europejska miała być budowana na zasadzie solidaryzmu. Nic nie miało być żadnych rozwiązań siłowych. Miał być konsensus, nawet nie kompromis.

Dziś więc Unia Europejska odchodzi od swoich wartości, choć, paradoksalnie, chyba jeszcze nigdy o tych wartościach tyle się nie mówiło?

Wczorajsza wypowiedź przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza niestety bardzo mocno na to wskazuje.