Coraz to nowe sygnały potwierdzają najgorzsze koszmary obrońców rodziny. Środowisko aktywistów LGBT odsłania kolejny rąbek swojego misternego planu. W przeciągu miesiąca zanotowaliśmy wypowiedź aktywisty gejowskiego, Borisa Dietricha, który otwartym tekstem opisał kłamliwą strategię działań politycznych środowiska, któremu przewodzi i cel kolejny: małżeństwa grupowe, ostatnio dowiedzieliśmy, że w Nowej Zelandii powstała grupa, która na rzecz legalizacji tego dziwnego tworu ma działać, a teraz jesteśmy świadkami wypowiedzi rosyjskiej homoaktywistki.

Pani Masha Gessen, podczas dyskusji w Sydney mówi: „Nie chodzi o prawo homoseksualistów do zawarcia małżeństwa, ale o to, że instytucja małżeństwa powinna przestać istnieć. Walka o małżeństwa dla homoseksualistów zazwyczaj wiąże się z ukrywaniem tego, co mamy zamiar zrobić z małżeństwa, kiedy ten cel osiągniemy. Mówienie, że instytucja małżeństwa wówczas nie ulegnie zmianie, jest kłamstwem.”

Sama przyznaje, że mieszka w specyficznej konfiguracji rodzinnej, "w której trójka dzieci, ma pięć dorosłych osób w roli rodziców" i nie wydaje się jej by pojęcie instytucji małżeństwa, mogło sprostać wyzwaniu właściwego umiejscowienia tej sytuacji w systemie prawnym.

Nowy "wspaniały" świat rodzi się na naszych oczach.

Maciej Chamier Cieminski/gosc.pl