Zamiast tezy o braku nacisków, w raporcie znalazło się m.in. stwierdzenie, że istniała "polityczna presja", by działania prokuratury i służb ukierunkowane były na walkę z "układem". Za przyjęciem poprawki głosowała dwójka posłów PO, poseł SLD i PSL. Przeciwko była dwójka posłów PiS. Od głosu wstrzymał się Czuma. Komisja zdecydowała, uwaga, że posłowie będą mieli teraz czas na zgłaszanie poprawek do wersji raportu, którą wprowadziła poprawka PO. Nawet Andrzej Czuma sprzeciwił się uchwalaniu poprawki do poprawki. Czuma jednak okazał się nieprawomyślnym członkiem PO, który nie wie tego co wiedzieli wszyscy w momencie narodzin Jarosława Kaczyńskiego. Brak tej wiedzy nie został niestety w porę zauważony i szef komisji od nacisków stwierdził ,że nacisków  w IV RP nie było. A więc prędko pojawiły się w prorządowych mediach teksty opisujące Czumę jako konserwatystę, który nawet głosował za zakazem abortowania niepełnosprawnych dzieci. Jak mniemam, przykład elegancji i wyważenia, wicemarszałek Sejmu nie nazwał go tylko pisowskim lizusem ze względu na przyjaźń jaka panów łączy z czasów gdy Niesiołowski był bohaterem walki z komuną a nie tylko bohaterem walki z fantomami.

  

Trudno winić posłów PO, którzy całą potęgę swojej, pożal się Boże, partii zbudowali na strachu przed Kaczorami z pochodniami.  Andrzej Czuma musiał ich więc doprowadzić do szału, gdy uczciwie przyznał ( bo nieuczciwości chyba posłowi nikt nie zarzuca) , że nie ma podstaw by Kaczyński z Ziobrą stanęli przed Trybunałem Stanu. . Według projektu stanowiska komisji, przedstawionego przez Czumę nie ma podstaw do stwierdzenia, aby w latach 2005-2007 "istniał mechanizm, który umożliwiałby funkcjonariuszom publicznym zajmującym kierownicze stanowiska państwowe nielegalne wywieranie wpływów na prokuratorów, funkcjonariuszy policji i służb specjalnych". Politycy PO mieli jednak związane ręce z uwagi na to, że Czuma jest w końcu byłym ministrem sprawiedliwości, którego pod niebiosa wychwalał Tusk. A więc w ruch poszła prorządowa propaganda i złote myśli poprawnych politycznie żurnalistów. Najbardziej kuriozalnym tekstem jakim można było przeczytać w polskiej prasie był chyba felieton, wzoru niezależności i rzetelności dziennikarskiej, Kamila Durczoka. „Trudno się oprzeć wrażeniu, że Andrzej Czuma pomylił role. Postanowił być jak sąd dający wiarę dowodom. Przyjął, że wątpliwości nie powinny być przedmiotem dalszego badania, tylko rozstrzygnięte na korzyść podejrzanego. Zapomniał, że to sejmowa komisja, której raport ma być lekcją dla polityków. A wnioski z tej lekcji są i takie, że nie wolno dopuszczać do cienia podejrzeń, że politycy wywierają bezpośrednio bądź pośrednio nacisk na instytucje, które powinny pracować bez cienia podejrzenia o stronniczość i uległość.”  Rozumiecie Państwo? Czuma postanowił dać wiarę dowodom. Czyż to nie jest skandal? Przecież komisja jest po to by dawać lekcje politykom a nie bawić się w dawanie wiary dowodom. Kto normalny rozstrzyga na korzyść podejrzanego jak nie ma dowodów? Dobrze, że przynajmniej jeden z ferajny od „Tusku musisz!” okazał się być szczery w swoich sądach, w które zapewnie szczerze wierzy. Karol Maurycy Talleyrand powiedział kiedyś: „Nie czynię sobie bynajmniej wyrzutów, że służyłem wszystkim reżymom począwszy od Dyrektoriatu aż do chwili, kiedy piszę te słowa, gdyż postanowiłem służyć Francji, a nie jej reżymom.” Piękne, nieprawdaż? Szkoda tylko, że w Polsce mamy do czynienia z kieszonkowymi Talleyrandami.


Czy czytając tekst największej gwiazdy naszego dziennikarstwa, guru od faktów po faktach, tak trudno zrozumieć dlaczego PO przestaje dbać o jakiekolwiek pozory przyzwoitości? Czy sytuacja w mediach  państwowych, które nawet za rządów SLD nie były tak upolitycznione, rządzenie polityką zagraniczną z Twittera (to przenośnia, nie pozywajcie mnie!), dawanie kwiatów grabarzowi polskiej infrastruktury (znów przenośnia, coś tam wybudowaliście oczywiście), bezczelne przerzucanie pieniędzy z jednej kieszenie do drugiej, kompromitacja smoleńska  i dokonanie wielu innych rzeczy widzialnych i niewidzialnych nie wynikają z tego, że rząd ten znajdzie obrońców, którzy nawet najbardziej kuriozalne jego ruchy usprawiedliwią w jeszcze bardziej kuriozalny sposób?


Władza korumpuje. A władza absolutna korumpuje absolutnie. To nudny jak flaki z olejem truizm. Ale może powtarzany po raz setny trafi do Polaków.


Łukasz Adamski