- W polskich więzieniach aktualnie 1756 osób odbywa wyroki za przestępstwa związane z seksualnym molestowaniem osoby małoletniej. Wśród nich jest zaledwie 5 duchownych – pisze KAI powołując się na dane Ministerstwa Sprawiedliwości, co stanowi 0.002 wszystkich przypadków.

Przekazane przez MS dane całkowicie przeczą medialnej tezie, którą sformułowano w ostatnim czasie powołując się na raport Państwowej Komisji ds. Pedofili. Podano bowiem, że „duchowieństwo jest drugim po rodzinie środowiskiem dopuszczającym się seksualnego wykorzystywania dzieci”.

Dane z 4 sierpnia 2022 roku pokazują, ze w polskich więzieniach przebywało 1756 wtedy osób skazanych m.in. za seksualne wykorzystywanie osoby małoletniej, udostępnianie jej pornografii lub czy próby nawiązania z nimi kontaktu za pośrednictwem internetu, proponując czynności seksualne (art. 200 par. 1-5 oraz 200a par. 1-2).

Wśród tych osób znajduje się 4 duchownych wyznania rzymskokatolickiego oraz jeden zakonnik.

Inne dane z grudnia 2020 r. wskazują na 1073 osoby za ww. przestępstwa. Wtedy w więzieniach przebywało trzech duchownych wyznania rzymskokatolickiego.

Opublikowany w poniedziałek raport Państwowej Komisji ds. Pedofilii podaje natomiast inny kontekst tych przestępstw. Chodzi bowiem o sprawy zgłoszone, a nie osoby skazane. I tak ok. 38% chodziło o środowisko rodzinne lub domowe.

- 70 spraw wskazuje jako sprawcę rodzica, 36 – inną osobę spokrewnioną, w tym rodzeństwo (4 sprawy), dziadków (16 spraw) i dalszą rodzinę (16 spraw) – podaje raport.

- Wśród niespokrewnionych sprawców przestępstw seksualnych na nieletnich znalazło się 57 spraw dotyczących duchownych, sąsiadów (19 spraw), partnerów rodzica (17 spraw), nauczycieli/wychowawców/opiekunów (9 spraw), trenerów sportowych (6 spraw), znajomych rodziny (6 spraw), przedstawicieli innych związków wyznaniowych (5 spraw), lekarzy (2 sprawy) – czytamy dalej.

Znaczna część mediów w oparciu o te właśnie dane „wyciągnęła wniosek”, że po rodzinie to duchowieństwo jest drugim środowiskiem, gdzie dokonywane są przestępstwa związane z seksualnym wykorzystywaniem osób małoletnich.

Jak z tego jasno wynika, przypadkiem lub nie niektóre media skorzystały z okazji i zamieściły te dane, które mylnie wskazują na winę księży i Kościoła, odwracając tym samym uwagę od prawdziwych zagrożeń dzieci i młodzieży.