Wczoraj w Niemczech miało miejsce spotkanie prezydenta Palestyny Mahmuda Abbasa z kanclerzem Olafem Scholzem.

- Od 1947 roku po dziś dzień Izrael dokonał 50 masakr w miejscowościach palestyńskich - powiedział wówczas Abbas. - 50 masakr, 50 Holokaustów - powiedział.

Abbas stwierdził także, że każdego dnia dochodzi do incydentów, w wyniku których Palestyńczycy giną z rąk izraelskich żołnierzy.

Obecni w trakcie spotkania dziennikarze zrelacjonowali, że słowa Abbasa na temat Holokaustu zszokowały Scholza. Kanclerz nie zdążył jednak się do nich ustosunkować, ponieważ rzecznik rządu Steffen Hebestreit zakończył konferencję prasową zaraz po wypowiedzi Palestyńczyka.

Scholz z kolei odniósł się do tego zdarzenia na swoim profilu na Twitterze.

"Szczególnie dla nas, Niemców jakakolwiek relatywizacja Holokaustu jest niedopuszczalna i nie do przyjęcia. Potępiam każdą próbę zakłamywania zbrodni Holokaustu" - napisał Scholz. Dodał, że jest zdegustowany słowami Abbasa.

"Niemcy nigdy nie będą tolerować próby zakłamywania wyjątkowego charakteru zbrodni Holokaustu" - oświadczył z kolei nowy ambasador Niemiec w Izraelu. 

Do zdarzenia odniosła się nawet przebywająca już na emeryturze Angela Merkel. Dla byłej kanclerz słowa Abbasa były "próbą podważenia wyjątkowości zbrodni Szoa, popełnionej przez narodowosocjalistyczne Niemcy czy też postawienia państwa Izrael bezpośrednio bądź pośrednio na równi z Niemcami z czasów narodowego socjalizmu".

Scholz został w tej sprawie skrytykowany także przez niemiecką opozycję, zdaniem której kanclerz powiedział w tej sprawie za mało i zbyt późno.

Do sprawy odniósł się także sam Abbas, który stwierdził, że Holokaust był najpotworniejszą zbrodnią w dziejach ludzkości.

Nie trzeba było czekać także na komentarz strony izraelskiej. "To, że Mahmud Abbas oskarża Izrael o popełnienie "50 Holokaustów", gdy stoi na niemieckiej ziemi, jest nie tylko moralną hańbą, ale skandalicznym kłamstwem" - napisał na Twitterze Jair Lapid.

W trakcie konferencji prasowej Scholz zanegował za to poczynione przez Abbasa porównanie polityki Izraela wobec Palestyńczyków do apartheidu. "Chcę wyraźnie powiedzieć w tym miejscu, że nie użyję tu się słowa „apartheid” i nie uważam, by było właściwe dla opisania sytuacji" - powiedział.