Chodzi o poniedziałkowy tekst, jaki ukazał się na łamach niemieckiego "Tageszeitung", a którego autorką jest warszawska korespondentka Gabriele Lesser.

Lesser opisuje w nim sytuację polityczną w Polsce po wyborach z punktu widzenia niemieckiej propagandy.

- "Polscy wyborcy powoli stają się niecierpliwi. Od wyborów parlamentarnych 15 października czekają na nowy polityczny początek" – pisze Niemka.

Dalej stwierdza, że "falanga prawicowo-narodowych populistów" opóźniaja zmianę rządu, "TVP nadal dzieli społeczeństwo – na prawdziwych Polaków z jednej strony i zamaskowanych Niemców czy Rosjan z drugiej".

- "To osoba, która ze złością przerwała połączenie, gdy zadzwonił do niej polski wicepremier próbując wyjaśnić, że minęła się z faktami w jednym z materiałów propagandowych. Prawdziwie europejskie standardy!" – czytamy we spisie minister kultury na portalu X.

Korespondentka "TAZ" oskarża prezydenta Andrzeja Dudę, że ten przeszkadza nowemu rządowi.

- "Powierzając misję utworzenia nowego rządu Mateuszowi Morawieckiemu, ostatecznie zrobił krok od prezydenta wszystkich Polaków do partyjnego żołnierza i publicznie grozi zablokowaniem każdej ustawy mającej na celu odwrócenie reform z ostatnich ośmiu lat" – pisze niemiecka propagandystka, dodając że w Polsce rzekomo nie na podziału władzy, a kraj nasz pod rządami Prawa i Sprawiedliwości to „nieliberalny reżime, w którym władza nie pochodzi od parlamentu i rządu, ale od instytucji”. Przeszkadza jest też to, że w ławach sejmowych „zasiada większość lojalistów PiS".

Niemcy mają, jak doskonale wiemy, tendencję do pouczania wszystkich, nie tylko Polski na temat „praworządności”.