Jak podał minister obrony Boris Pistorius, Berlin przygotowuje ustawę ułatwiającą inwestycje w sektor wojskowy poprzez wypłatę zaliczek na zamówienia rządowe. Planowane wydatki mają osiągnąć historyczne poziomy, a przemysł zbrojeniowy ma się stać nowym strategicznym kierunkiem rozwoju gospodarczego Niemiec.
Eksperci zauważają, że przestawienie produkcji na potrzeby NATO i „autonomii strategicznej Europy” wiąże się z poważnymi wyzwaniami – brakiem surowców, komponentów, infrastruktury testowej i wykwalifikowanych pracowników. Mimo to Komisja Europejska i NATO zapewniają o pełnym wsparciu. Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE, wskazuje na 150 miliardów euro z programu SAFE, a nowy sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, apeluje o natychmiastową modernizację zdolności przemysłowych.
Berlin chce zostać europejskim liderem zbrojeń, wykorzystując unijne regulacje i kredyty do stworzenia nowych zależności gospodarczych w Europie Środkowej i Wschodniej. Już dziś niemieckie koncerny takie jak Rheinmetall, Airbus czy ZF Friedrichshafen notują coraz większy udział zamówień wojskowych w przychodach, chociaż wiele produktów ma wciąż charakter „podwójnego zastosowania”.
Wbrew dotychczasowym deklaracjom o budowie Europy zielonej i pokojowej, Niemcy zaczynają stawiać na broń, rakiety i uzbrojenie strategiczne, by utrzymać pozycję gospodarczą i polityczną w nowej epoce napięć geopolitycznych. Sojusz NATO coraz silniej angażuje się w koordynację z sektorem prywatnym, a wspólne planowanie strategiczne obejmuje już nawet sektor kosmiczny.
Jak podkreśla estoński minister Hanno Pevkur, państwa frontowe nie mogą czekać na dostawy do 2032 roku. Zbrojenia stają się zatem nie tylko kwestią technologii, ale również presji czasowej i politycznej determinacji.