Specjalizująca się w etyce polska filozofka Katarzyna de Lazari-Radek, która niegdyś starała się o mandat europosła z ramienia Wiosny Roberta Biedronia, wzięła udział w spotkaniu z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen na Uniwersytecie Princeton, gdzie dziękowała jej za blokowanie należnych Polsce środków z unijnego Funduszu Odbudowy.

- „Jestem bardzo wdzięczna za to, że Unia Europejska nie dała nam pieniędzy, ponieważ mam nadzieję, że pomoże to w przyszłorocznych wyborach”

- oświadczyła.

Do swojej wypowiedzi wykładowczyni Uniwersytetu Łódzkiego odniosła się później na Facebooku, gdzie wprost wskazała na cel unijnego establishmentu skrywany pod pojęciem „praworządności”.

- „Tak, podziękowałam za wstrzymanie tych pieniędzy. Nie, nie dlatego, że jestem masochistką i chcę, żebyśmy tak strasznie cierpieli przez ich brak. Również nie dlatego, że pani prezydent jest Niemką (wstyd się przyznać do niewiedzy, ale myślałam, że jest Flamandką). Ale dlatego, że jestem przekonana, że jedynie krach finansowy odbierze władzę partii, która pogrąża nas w chaosie, bezprawiu, która marnotrawi pieniądze państwowe, która nie udziela pomocy tym, którzy najbardziej jej potrzebują (w tym choćby osobom niepełnosprawnym i ich opiekunom, osobom biednym, samotnym matkom etc.), która sama łamie prawo i której to wszystko uchodzi na sucho”

-napisała.

Tymczasem internauci przypominają wywiad, jakiego Katarzyna de Lazari-Radek udzieliła 12 lat temu wspólnie ze swoim ojcem Andrzejem de Lazari „Dziennikowi Łódzkiemu”. Przekonywała wówczas, że „Polacy nie rozumieją Rosjan”. Przyznając, że „nie ufa Putinowi” tak bardzo jak jej ojciec zapewniła, że jest on „dużo mądrzejszy w tej dziedzinie”. Andrzej de Lazari przekonywał tymczasem, że Władimir Putin… „w danym momencie historycznym jest bardzo potrzebny Rosji”.