Operacja lotnicza była przeprowadzona w dwóch falach – pierwsze uderzenie rozpoczęło się w nocy, a drugie miało miejsce 2,5 godziny później. Według generała Effiego Defrina z izraelskiej armii, użyto ponad 200 samolotów, które zrzuciły ponad 330 pocisków na około 100 celów.

W odpowiedzi na działania Izraela, Iran wystrzelił ponad 100 dronów bojowych w kierunku terytorium przeciwnika, zapowiadając jednocześnie możliwy zmasowany atak rakietami balistycznymi. Z nieoficjalnych informacji przekazanych agencji Reuters wynika, że Teheran może przygotowywać salwę złożoną z kilkuset rakiet.

Wojsko izraelskie już ostrzegło obywateli o nadciągającym odwecie i możliwości ataków z innych kierunków – Jemenu oraz Libanu, gdzie operują wspierane przez Iran bojówki Huti i Hezbollah. Obrona powietrzna Izraela została postawiona w stan pełnej gotowości, a systemy „Iron Dome” i „David’s Sling” mają zestrzeliwać nadlatujące bezzałogowce.

Ajatollah Ali Chamenei, duchowy i polityczny lider Iranu, zapowiedział surową zemstę: „Izrael zgotował sobie los, którego nie uniknie”. Jednocześnie zarzucił, że operacja była koordynowana z USA, nazywając ją „aktem agresji” wspieranym przez Zachód.

W swoim wystąpieniu premier Benjamin Netanjahu stwierdził, że operacja była konieczna, ponieważ Iran przyspieszył tajny program budowy broni jądrowej. „Wywiad potwierdził, że Teheran ma wystarczająco dużo wzbogaconego uranu, by zbudować dziewięć bomb atomowych” – mówił. Podkreślił, że operacja może potrwać wiele dni i nie zakończy się, dopóki zagrożenie nie zostanie zneutralizowane.

To największa bezpośrednia konfrontacja izraelsko-irańska w historii i potencjalny punkt zwrotny dla całego regionu. Obie strony szykują się na długotrwałą eskalację. Dalsze działania Iranu, zwłaszcza ewentualne użycie rakiet balistycznych, mogą zadecydować o tym, czy konflikt przerodzi się w pełnoskalową wojnę regionalną, której skutki będą odczuwalne daleko poza Bliskim Wschodem.