Wniosek złożony przez europosła Gheorghe Pipereę z rumuńskiej partii AUR (Związek Jedności Rumunów) opiera się na dwóch kluczowych zarzutach wobec przewodniczącej KE. Pierwszy dotyczy nieprzejrzystości w zakupie szczepionek przeciwko COVID-19 – szczególnie braku ujawnienia korespondencji Ursuli von der Leyen z dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą. W sprawie tej toczy się śledztwo Prokuratury Europejskiej (EPPO).

Drugi zarzut wskazuje na bezpośrednią ingerencję Komisji Europejskiej w wybory prezydenckie w Rumunii poprzez wykorzystanie ustawy o usługach cyfrowych do ograniczania swobody wypowiedzi i unieważniania głosów.

Dodatkowo wnioskodawcy wskazują na nadużywanie przez KE art. 122 Traktatu o funkcjonowaniu UE jako podstawy do finansowania projektu SAFE (wartych 150 miliardów euro), który według nich narusza kompetencje PE i wypacza sens tego przepisu.

W rozmowie z portalem Fronda.pl były europoseł i wiceprzewodniczący PE z PiS Ryszard Czarnecki skomentował sytuację bez ogródek:

„Ten wniosek ma głęboki wymiar polityczny. Nawet jeśli nie przejdzie, pokaże jak bardzo Ursula von der Leyen utraciła zaufanie dużej części europosłów. To nie tylko symboliczna czerwona kartka – to sygnał, że nie będzie już mogła rządzić w sposób arbitralny.”

Czarnecki przypomniał również, że PiS od miesięcy alarmuje o nieprzejrzystości działań KE i podporządkowaniu polityki klimatycznej interesom Berlina.

„Zielony Ład to projekt uderzający w polską gospodarkę. Von der Leyen forsuje go wbrew protestom społecznym i realnym interesom wielu krajów członkowskich” – podkreślił.

Wniosek podpisała większość europosłów z PiS, należących do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), a także przedstawiciele ugrupowań Patriotów dla Europy i Europy Suwerennych Narodów. Wśród sygnatariuszy znaleźli się także europosłowie niezależni.

Koalicja PO-PSL zdecydowanie sprzeciwia się inicjatywie i broni Komisji. Andrzej Halicki, szef delegacji PO w Parlamencie Europejskim, oświadczył w Strasburgu:

„Z takiego wniosku może się cieszyć tylko Kreml. To inicjatywa w interesie Moskwy.”

Halicki nazwał listę europosłów popierających wniosek „listą zdrady”.

W historii Parlamentu Europejskiego jeszcze nigdy nie udało się odwołać Komisji Europejskiej przez wotum nieufności. Aby wniosek został przyjęty, musi uzyskać większość dwóch trzecich głosów przy jednoczesnym poparciu większości członków PE. W obecnym układzie sił w europarlamencie jest to mało prawdopodobne. Niemniej jednak – jak zaznaczają komentatorzy – sam fakt głosowania takiego wniosku już jest politycznym trzęsieniem ziemi.

Czarnecki podsumował w rozmowie dla Frondy:

„To być może początek końca politycznej kariery Ursuli von der Leyen. Gdyby miała odrobinę honoru, zrezygnowałaby sama.”

Co dalej z Komisją Europejską?

Nawet jeśli von der Leyen przetrwa głosowanie, będzie musiała liczyć się z osłabionym mandatem i wzmożoną presją polityczną. Rozpoczęła się już rozgrywka o jej następcę – w kuluarach mówi się o kandydaturach z Francji i Włoch, ale nie brakuje głosów, że kompromis może przynieść kolejnego technokratę z Niemiec.

Jedno jest pewne – Unia Europejska wchodzi w nowy etap napięć instytucjonalnych, a wotum nieufności wobec KE może okazać się tylko początkiem większych zmian.