Rolf Nikel udzielając wywiadu kanałowi ntv stwierdził, że wywieranie presji przez premiera Mateusza Morawieckiego na kanclerza Niemiec Olafa Scholza jest „raczej nietypowym w relacjach między sojusznikami i partnerami” działaniem. Przekonywał przy tym, że polski rząd nie powinien przypisywać sobie zasług w kwestii przekonania Berlina do przekazania Ukrainie Leopardów, bo decyzję ostatecznie podjęto po tym, jak Amerykanie postanowili dostarczyć na Ukrainę czołgi Abrams.

Nikel podkreślił, że krytyki niemieckiego rządu nie można tłumaczyć jedynie próbą zbicia na niej politycznego kapitału przez rządzącą w Polsce partię przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Zwrócił uwagę, że trwająca na Ukrainie wojna znacznie bardziej dotyka Polaków niż Niemców. Stwierdził jednak, że polski rząd wykorzystuje sprawę również do wewnętrznej polityki. Tymczasem w jego ocenie Berlin zbliżył swoje stanowisko wobec Rosji do stanowiska prezentowanego przez Polskę jak nigdy dotąd.

- „Może to być iskra dla nowej wspólnej polityki wschodniej wspieranej przez obie strony”

- powiedział.

W tym kontekście jego zdaniem rząd Mateusz Morawieckiego nie korzysta z „polskich pięciu minut”.

Radzę przestać opowiadać głupoty

Do wypowiedzi niemieckiego dyplomaty odniósł się w mediach społecznościowych były szef Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch.

- „Jako były ambasador radzę byłemu ambasadorowi przestać opowiadać głupoty. Daliście czołgi, bo Was do tego zmuszono. I, owszem, zrobiła to Polska. A sam brałem w tym udział i wykorzystałem swoją wiedzę niemcoznawczą. Wiem, że boli”

- napisał na Twitterze.

Argument był bardzo prosty: Niemcy są skoncentrowane na swoim wizerunku i nie utrzymają jałowej narracji bez uszczerbku dlań. Już widać, że mają nową. Brzmi ona: zmusiły nas Stany Zjednoczone a nie Polska. Słabe. Otóż bez zapowiedzi @AndrzejDuda ze Lwowa (11.01.2023) nie zmusiłby ich nikt”

- dodał.