Przewodniczący BBC Samir Shah w oficjalnym oświadczeniu przesłanym do komisji ds. kultury, mediów i sportu przyznał, że sposób zmontowania wypowiedzi Trumpa był „błędem w ocenie sytuacji”. Podkreślił, że materiał nie powinien zostać wyemitowany w obecnej formie i przeprosił za naruszenie standardów nadawcy.
Afera wybuchła po publikacji „Telegrapha”, który ujawnił fragmenty wewnętrznej, 19-stronicowej notatki autorstwa Michaela Prescotta – byłego niezależnego doradcy komisji ds. standardów. Dokument zwracał uwagę na wprowadzające w błąd zestawienie cytatów Trumpa, które mogło wywołać u widzów fałszywe wrażenie co do jego intencji i wypowiedzi. Po ujawnieniu notatki do BBC napłynęło ponad 500 skarg.
Waszyngton zareagował natychmiast. Prezydent Donald Trump wysłał do stacji oficjalny list, grożąc podjęciem kroków prawnych. Na swoim profilu Truth Social nazwał Davie’ego i Turness „ludźmi, którzy próbowali wpłynąć na wynik wyborów”. BBC zapowiedziała, że odpowie prezydentowi „w odpowiednim czasie”.
Shah w rozmowie z BBC przyznał, że nie wie, czy prezydent zdecyduje się na pozew, ale nadawca „musi liczyć się z taką możliwością”. Zapewnił również, że zarząd ponownie przeanalizuje wszystkie wnioski z dokumentu Prescotta i publicznie przedstawi plan działań naprawczych.
Przewodniczący BBC odrzucił jednocześnie sugestie, że stacja próbowała ukrywać kontrowersyjną notatkę. Jak podkreślił, została ona przekazana zarówno komisji ds. wytycznych redakcyjnych, jak i zarządowi, a zarzut o tuszowanie sprawy jest „nieprawdziwy”.
Do kryzysu odniosło się także Downing Street. Rzecznik premiera Keira Starmera stwierdził, że BBC „nie jest instytucjonalnie stronnicza ani skorumpowana”, a jej rola w walce z dezinformacją pozostaje kluczowa. Dodał jednak, że oczekiwania wobec standardów rzetelności stacji są dziś wyższe niż kiedykolwiek.
Brytyjskie media określają sprawę jako największe zachwianie zaufania do BBC od dekady.
