Na mocy zrządzenia Bożej Opatrzności i zarządzenia Prezydenta RP wybory parlamentarne odbywają się 13 października 2019 roku czyli dokładnie 102 lata od ostatniego objawienia Maryi w Fatimie, będącego ukoronowaniem Jej orędzia.

W październiku powiem wam, kim jestem i czego chcę oraz dokonam cudu, który wszyscy zobaczą, aby uwierzyli- zapowiedziała Maryja Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi.

I rzeczywiście, w owym słynnym dniu 13 października 1917 r., w Fatimie wydarzyła się rzecz niezwykła.

By ujrzeć zapowiedziany cud, na wzgórzu objawień w Cova da Iria zgromadziły się tysiące ludzi. Żołnierze i Gwardia Narodowa bezskutecznie próbowali nie przepuścić pielgrzymów do Cova. Napierający na bagnety tłum był jednak silniejszy. Ludzi nie powstrzymało także niespodziewane załamanie pogody. W strugach ulewnego deszczu, pośród licznych szyderców i niedowiarków, a także dziennikarzy przybyłych by wykpić katolicki obskurantyzm i zdemaskować zarzucane dzieciom fatimskim oszustwo, dokonał się „cud słońca”.

Widziałem to!” – relacjonował w antyklerykalnej rządowej gazecie „O Seculo" naoczny świadek – dziennikarz gazety Avelino de Almeida:

Grupy wiernych klękały w błocie, a Łucja poprosiła, by ludzie zamknęli swe parasole. Polecenie przekazywane dalej i dalej, zostało wysłuchane natychmiast, bez szemrania. Wielu, bardzo wielu ludzi było pogrążonych w czymś podobnym do ekstazy, byli tak poruszeni, że modlitwy zamarły na ich spieczonych wargach. Ludzie byli jak sparaliżowani, ze złożonymi rękami i błyszczącymi oczami; ludzie, którzy zdawało się, że dotykają nadprzyrodzoności… Dziecko potwierdziło, że Najświętsza Maryja Panna kolejny raz do niego przemówiła.

Nagle zaciągnięte wciąż chmurami niebo zaczęło się przejaśniać nad głowami. Deszcz ustał i mogliśmy zobaczyć, że miejsce cały ranek pogrążone w zimnie miało oświecić słońce. Zmiana nastąpiła niezauważalnie dla tłumu, który ludzie bezstronni, wykształceni i wolni od wpływów mistycyzmu, obliczali na trzydzieści, czterdzieści tysięcy… Wielu pielgrzymów zaczęło mówić, że za chwilę ukażą się zapowiedziane znaki…. I wówczas rozpoczął się spektakl niepowtarzalny a dla tych którzy nie byli jego świadkami – niemożliwy.

Przed zachwyconym tłumem tych ludzi, których postawa przypominać mogła zachowanie z czasów biblijnych, i którzy biali z przerażenia, z odsłoniętymi głowami spoglądali w niebo, słońce zadrżało. Dokonało nigdy przedtem nie widzianych poruszeń wykraczających poza wszelkie prawa natury. Słońce tańczyło, jak trafnie określili to wieśniacy….”

Słońce wirując w niezwykłym tańcu zniżyło się aż do ziemi, rozświetlając wzgórze cudownym wielobarwnym światłem. Zdumieni i przerażeni ludzie sądząc, że to koniec świata, padali na ziemię w rwących strugach wody spływającej ze wzgórza, głośno wyznając swoje grzechy. Potem słońce obróciło się i zaczęło spadać w dół. Wszyscy sądzili, że zostaną zmiażdżeni…

Maryja prosiła: „Niech ludzie więcej nie obrażają Boga, już i tak został bardzo obrażony!”.

Chcę, żebyście nadal codziennie odmawiali różaniec na cześć Matki Bożej Różańcowej, by wyprosić pokój na świecie i zakończenie wojny, bo tylko Ona może te łaski zyskać.

Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: O Jezu, czynię to z miłości do Ciebie, za nawrócenie grzeszników i jako zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.

Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeśli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła…

Na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje”..”

Słońce zakończyło swój taniec. Wokół Cova da Iria rozszalał się gwałtownie ciepły wiatr. W jednej chwili osuszył ziemię i przemoczone ubrania. Przerażenie zaczęło ustępować miejsca nieopisanej radości. Ludzie śmiali się i płakali, dziękując Bogu i głośno wyznając wiarę.

Faktom nie można było zaprzeczyć. Avelino de Almeida, kończąc swą prasową relację, zanotował: „Do kompetentnych osób należy wyrażenie swojej opinii na temat niezwykłego tańca słońca, które wywołało o Fatimie wybuch „Hosanna” nie tylko z gardeł wierzących, ale – zgodnie ze świadectwem wiarygodnych świadków - również poruszonych wolnomyślicieli, jaki i innych nie mających nic wspólnego z religią, którzy przybyli na to miejsce już dziś uważane za święte.” Do Cova da Iria przybyła bowiem liczna grupa naukowców, sceptyków i niewierzących, pretendujących do naukowego obiektywizmu, nastawionych, by kontrolując emocje, nie poddawać się ewentualnej zbiorowej sugestii. Wśród nich pułkownik Frederico Oom, profesor na Wydziale Nauk Ścisłych oraz dyrektor Obserwatorium w Lizbonie zeznał: „Gdyby to było zjawisko pochodzenia kosmicznego, obserwatoria astronomiczne i meteorologiczne z pewnością by je odnotowały. A tego właśnie brakuje: zapisu choćby najmniejszych zakłóceń w środowisku…”. Gazeta O Seculo podchwyciła tę myśl komentując, że jedynym naukowym wyjaśnieniem zjawiska jest zbiorowa sugestia bądź masowa hipnoza. Jak wyjaśnić, że taniec Słońca widzieli także mimowolni świadkowie spoza tłumu, rozproszeni w promieniu wielu kilometrów? – fakt ten gazeta powołująca się na „metodę naukową” pominęła. Inny naoczny świadek niejaki baron Alvaiazere, który chcąc mieć absolutną pewność, że nie padnie ofiarą autosugestii, postępował metodycznie według szczegółowych wskazówek podanych przez Gustawe’a le Bon w publikacji „Psychologia tłumu”. Baron, przed śmiercią w roku 1955 przed kościelną Komisją Kanoniczną zeznał: „Tego co czułem nie da się opisać. Wiem tylko, że krzyczałem: „Wierzę! Wierzę! Wierzę! A łzy tryskały z moich oczu. Byłem oszołomiony, w ekstazie, w obliczu tego objawienia potęgi Boga… nawróciłem się w jednej chwili.” To właśnie baron de Alvaizere podjął w 1919 roku starania by ratować życie umierającej Hiacynty; skierował ją na operację do Lizbony, choć dziewczynka, ofiarowując swe cierpienia Bogu, przepowiedziała, że umrze… Baron sprowadził jej ciało do Ourem i pochował w swoim rodzinnym grobie, gdzie spoczywało przez lata, zanim przeniesiono je do bazyliki w Fatimie.

To wszystko wydarzyło się kraju, w którym masoński rząd Alfonso da Costy, nazywanego Mata-Frades (zabójcą zakonników), zaprowadził systemową politykę antykościelną, zmierzającą do laicyzacji kraju i wytępienia wszelkich przejawów kultu religijnego do tego stopnia, że nie tylko modlitwa różańcowa, ale samo posiadanie różańca zagrożone było surowymi sankcjami z karą więzienia włącznie.

Jeszcze w tym samym roku 1917 Alfonso da Costa odsunięty został od władzy. Rok później Republika Portugalii odnowiła stosunki dyplomatyczne z Watykanem, wkrótce zezwolono na powrót z wygnania biskupów. W roku 1935 na obszarze Portugalii ostatecznie zakazano działalności lóż masońskich. A w roku 1951 w 34-tą rocznicę Cudu Słońca w Fatimie zebrało się około miliona osób chcących uczestniczyć w uroczystości, co zostało określone przez dziennikarzy jako „jedno z największych zgromadzeń istot ludzkich w historii”.

Na koniec oddajmy głos Johnowi Haffertowi, autorowi książki „Świadkowie cudu Słońca”, wydanej po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w 1961 roku. Oficjalny opis cudu, o którym mówi ta książka, został przygotowany przez ludzi niewierzących i opublikowany w prasie laickiej – oświadcza autor we wstępie. Haffert przybył do Portugalii po II Wojnie Światowej, odszukał wciąż żyjących licznych świadków zdarzenia, zanotował ich relacje, z których zaledwie kilka zostało tu przywołanych. Jakie konkluzje formułuje Haffert w roku 1961, odnosząc je do rozlewającego się po ówczesnym świecie komunizmu?

Każdego dnia dokonuje się postęp w walce z chorobami i biedą. Lecz jednocześnie cofamy się w kwestiach duchowych za sprawą materialistycznego komunizmu, jakbyśmy starali się go w tym prześcignąć.

Problemem nowoczesnego człowieka jest nieumiejętność zaakceptowania autorytetu moralnego. W swoich żądaniach wolności posuwa się do negacji istnienia Dawcy Wolności, trzymając się niedorzecznej herezji, jaką jest dostosowanie moralności do swoich własnych celów. (…) Ludzie w Fatimie płakali i czołgali się błocie, wyznając na głos swoje grzechy i błagając o litość. Czy potrafimy wyobrazić sobie nas samych na ich miejscu? Czy czytelnik potrafi wyobrazić sobie siebie wyznającego najskrytsze grzechy przed tysiącami ludzi? A jednak tak się stało. Zapewne uważamy się za zbyt odważnych, by poddać się wpływowi takiego cudu (…)

Dla całego świata orędzie fatimskie ma jedno przesłanie: ludzie muszą przestać obrażać Boga. Jest to prosta prośba o konkretne działanie, poparta zapewnieniem, że Rosja się nawróci i dla całej ludzkości nastaną czasy pokoju (…)

Niewykluczone, że to nie ateiści mogą w największym stopniu przeszkodzić w spełnieniu owej wspaniałej obietnicy złożonej w Fatimie – właśnie takich ludzi orędzie obiecuje nawrócić, więc to nie od nich należy oczekiwać, że będą wypełniali zadane warunki. Prawdopodobnie największym niebezpieczeństwem jest to, że my sami nie potrafimy przyjąć tak prostego rozwiązania dla problemów świata ani zaakceptować orędzia fatimskiego takim, jakie jest.

Cytaty pochodzą z książki: John M. Haffert „Świadkowie Cudu Słońca”, wyd. Fundacja Instytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. Piotra Skargi, Kraków 2008, tłum. Małgorzata Kowalczyk