Ani Turcja, ani Rosja

Wydaje się, że do Europy w końcu dotarło otrzeźwienie. Po prawicowych politykach niemieckich, którzy sprzeciwiali się otwarciu granic na oścież przez kanclerz Angelę Merkel, poszczególne państwa zaczęły samodzielnie regulować kwestię migracyjne. Zmiana postaw wobec napływającej fali uchodźców widoczna jest także w coraz to nowych kręgach.

Papież Franciszek już otwarcie mówi o inwazji na Europę. Aby nie przyjeżdżać do Europy zaapelował także szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Swoją liberalną linię zmienia Berlin, wcześniej Paryż, Skandynawia. Światowi decydenci zdali sobie sprawę, że hidżra – muzułmański podbój przez zasiedlenie i rozmnożenie się, realizuje się na naszych oczach, akurat w tym momencie historii. 

Największy problem jest w tym, że tym ludzkim mrowiem wędrującym z Bliskiego Wschodu na nasz kontynent sterują mocarstwa. Zarówno Rosji, jak i być może Amerykanom, zależy, aby osłabić w ten sposób Europę, rozbić jej jedność i aby móc sterować tym co dzieje się na Starym Kontynencie. W przypadku braku silnego przywództwa w Brukseli jest to scenariusz jak najbardziej realny. 

Hurtowa islamizacji UE

Dlatego Unia Europejska nie może sobie pozwolić, aby realizować plany Kremla czy Ankary, dotyczące rozwiązania problemów nielegalnych migrantów, ale samodzielnie dbać o interesy mieszkańców kontynentu. Rozpoczęte rokowania w celu zatrzymania kolejnej fali uchodźców, zbytnio akcentują warunki, które stawia Europie Turcja. 

Plan przedstawiony w Brukseli przez premiera Ahmeta Davutoglu stawia sprawę jasno: błyskawiczna integracja Turcji z Unią Europejską w zamian za uszczelnienie granicy z Syrią. Innymi słowy mamy przyjąć do Europy jednorazowo ponad 70 mln muzułmanów, zamiast borykać się z problemem setek tysięcy. Czy to aby na pewno właściwe rozwiązanie?

Jeśliby Turecka integracja z Unią stała się faktem oznaczałoby to, że kontynent wyraźnie zmieniłby swój charakter kulturowy, bowiem w jednej chwili w Europie znalazłoby się ponad 110 mln wyznawców islamu. Przy masowych procesach dechrystianizacji i laicyzacji, muzułmanie wkrótce zaczęliby dominować. I właśnie o im chodzi. 

Czy to na pewno sukces?

Turcy grają w otwarte karty i zażądali przyspieszenia negocjacji między Ankarą a Brukselą odnośnie integracji z UE, a także zniesienia już w czerwcu wiz dla obywateli Turcji oraz łącznie 6 mld euro na rozwiązanie planów migracyjnych. Chcą także wysyłać do Europy Syryjczyków z tureckich obozów w zamian za przyjęcie migrantów przebywających obecnie w Grecji.

Co w zamian? Turcja ma uszczelnić granice, współtworzyć strefy bezpieczeństwa w Syrii, przyjmować migrantów odsyłanych z greckich wysp. Czy to rzeczywiście sukces? Donald Tusk twierdzi, że w ten sposób fala nielegalnej emigracji zostanie zachowana. Dalsze negocjacje będą prowadzone w połowie miesiąca. Strefa Schengen zostanie uratowana. 

Po przyjęciu Turcji do UE, kraj ten stałby się jedną z unijnych potęg. Wkrótce Europa mogłaby się stać zakładnikiem własnych decyzji. Jedyna szansa to gra na zwłokę z Turcją i zachowanie pewnych form partnerskiej współpracy, zamiast pełnej integracji. Inaczej może stać się tak samo jak z krajami Północnej Afryki. Kiedyś kolonizowane przez Zachodnią Europę, dziś same z powodzeniem kolonizują Starą Unię. 

Tomasz Teluk 

<<< JAK PRZEŻYĆ W CZASACH OSTATECZNYCH? PRZECZYTAJ! >>>



<<< JAK ŻYĆ BY .... PRZEŻYĆ? ZOBACZ! >>>