Przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk nie stanie przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold 2 października, ale 5 listopada, czyli już po wyborach samorządowych. 

Poseł Platformy Obywatelskiej, Krzysztof Brejza, który jest jednym z członków tej komisji, w rozmowie z portalem Onet.pl zapewnia, że nikt nie ustalał z nim zmiany daty przesłuchania byłego premiera. 

Polityk PO ocenił, że po wczorajszej konwencji Prawa i Sprawiedliwości przeczuwał, "że może być wola do tego, by ten termin zmienić". Zdaniem Krzysztofa Brejzy, przedstawiciele PiS w komisji śledczej przestraszyli się "zderzenia" z Donaldem Tuskiem, które- gdyby doszło do niego przed wyborami- mogłoby mieć "opłakane skutki" dla partii rządzącej.  

"Od początku mówiliśmy, że Donald Tusk jest zawodnikiem wagi ciężkiej. Jego doświadczenie i kompetencja zniszczyłyby kłamliwą narrację PiS-u"- stwierdził poseł w rozmowie z Onetem. Krzysztof Brejza ocenił, że nie byłby to pierwszy raz, kiedy komisja wykaże swą "nieudolność". Wcześniej mogliśmy zaobserwować ją podczas przesłuchania innego "zawodnika wagi ciężkiej", byłego ministra finansów i wicepremiera, Jacka Rostowskiego. Cóż, czy można mówić o "nieudolności" komisji, kiedy świadek zachowuje się poniżej wszelkiej krytyki, prezentuje typową dla Platformy Obywatelskiej butę i arogancję?

"Komisja stała się plutonikiem egzekucyjnym wobec polityków Platformy. Nie potrafią strzelać, a jak już to ślepakami. Nie radzą sobie z tą komisją, nie poradzili sobie z Nowakiem, nie poradzili sobie także z Rostowskim"-stwierdził polityk. Cóż, skoro komisja jest tak słaba, może powinna dać się wykazać takiemu geniuszowi jak poseł Brejza, choć można sobie wyobrazić, jak wyglądałoby przesłuchanie byłego premiera w wykonaniu aktywnego polityka PO. 

yenn/Onet.pl, Fronda.pl