Za krytykę poglądów feministek, LGBT czy obronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci, może spotkać nas słona kara. Sprawa Rafała Ziemkiewicza jest tego dobitnym przykładem.

Październik 2016 r. Czarne protesty. Ubrane na czarno kobiety skandują: dość piekła kobiet! Chodzi o ustawę antyaborcyjną. Skupiono się wówczas na więzieniach dla kobiet, które dokonały aborcji. Manipulacja goniła manipulację, a emocje sięgały zenitu. Dziennikarka "Wysokich Obcasów" i "Krytyki Politycznej" Anna Dryjańska mówi o "zmuszaniu kobiet do rodzenia zdeformowanych płodów”.

„Właśnie widziałem w tv p. Annę Dryjańską. To wyjątkowa czelność że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana, a jednak ją mama urodziła” - napisał wówczas Ziemkiewicz

Zgodnie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego, to za te słowa Rafał Ziemkiewicz będzie musiał przeprosić feministkę, a swoje przeprosiny opublikować na Onecie. Koszt? Jak wskazuje dziennikarz, "kilkadziesiąt, jeśli nie sto kilkadziesiąt tysięcy złotych." I wzbogaci się niemiecki portal polskojęzyczny, co również powinno budzić wątpliwości.

Publicystyka charakteryzuje się tym, że używa się mocnych wyrazów. Jednak w tym przypadku Ziemkiewicz użył sformułowania wcześniej wypowiadanego przez samą feministkę. Jak inaczej określić można osobę, która chce zabijać dzieci nienarodzone, czy niepełnosprawne, jak właśnie "zdeformowaną" moralnie? I faktycznie ma szczęście, że ją mama urodziła. Inne dzieci, zgodnie z wolą "obrończyń kobiet" - takiego szczęścia nie mają.

Środowisko lewicowo - liberalne cieszy się z cenzury - jeśli dotyka ich przeciwnika ideologicznego. Jak zauważył publicysta, "zamiast próbować uświadomić aborcjonistce że „zdeformowany płód” to też człowiek taniej by mi wyszło rozjechać ją na pasach bez prawa jazdy dowodu rejestracyjnego i badań technicznych. Oczywiście gdybym się nazywał Najsztub. „wol-ne-są-dy” ".

To nie pierwszy taki wybryk "kasty" i przypadek cenzurowania osób niewygodnych.

- Niedawno zrozumiałem, że żeby walczyć z ideologią LGBT trzeba użyć broni, której używa przeciwnik. Każdy ma prawo być zwolennikiem tej ideologii i głosić na jej cześć peany i piać z zachwytu, ale również każdy ma prawo do krytyki - mówi prof. Aleksander Nalaskowski, zawieszony w obowiązkach nauczyciela akademickiego za felieton krytykujący LGBT.

Zadziwiające, że szykany dotykają głównie konserwatystów, choć to środowisko lewicowe kreuje się na ofiary. Dlaczego za swoje skandaliczne wypowiedzi nie zostali zawieszeni prof. Jan Hartman, prof. Senyszyn, czy prof. Środa?

We francuskim filmie pt: "Plotka" z Gerardem Depardieu genialnie pokazano mechanizm lewicowej "nietykalności". Główny bohater prowadzi nieciekawe życie, a przed utratą pracy chroni go... rozpuszczona plotka o tym, że jest gejem. Wystarczył coming out, by dostał awans, a wokół niego zaczęto "chodzić na paluszkach".

Taka jest właśnie "zdeformowana" lewica. W końcu złodziej pierwszy biegnie i krzyczy "łapać złodzieja". Tak działają feministki, czy LGBT. Tylko Człowieka żal.

 

Fronda.pl