1. Premier Boris Johnson prowadził zdecydowaną kampanię wyborczą i zapewniał Brytyjczyków, że jeżeli uzyska większość w Izbie Gmin, to doprowadzi do Brexitu tak szybko jak to tylko będzie możliwe.

Mimo tego,że duża część mediów straszyła Brytyjczyków negatywnymi konsekwencjami wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE, Johnson był konsekwentny, do tego stopnia, że z szeregów swojej partii usunął blisko 40 posłów, którzy nie przeszkadzali mu w zatwierdzeniu w Izbie Gmin, umowy o wyjściu z UE.

Mimo intensywnych protestów zwolenników pozostania W. Brytanii w UE, mimo manipulacji prawem przez sądy, które nagle zaczęły rzucać Johnsonowi „kłody pod nogi”, doprowadził do przedterminowych wyborów i po krótkiej kampanii wygrał je tak zdecydowanie jak kiedyś Margaret Thatcher ,uzyskując aż 368 mandatów na 650 w Izbie Gmin.

Teraz chce ratyfikować w Izbie Gmin umowę o wyjściu z UE jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, chcąc wywrzeć presję na Parlament Europejski i parlamenty pozostałych państw członkowskich, aby możliwie jak najszybciej także ją zaakceptowały.

2. Przypomnijmy  że 22 października jeszcze poprzednia  Izba Gmin wynikiem 329 głosów za i 299 głosów przeciw zaaprobowała nową wersję porozumienia pomiędzy UE-27 i W. Brytanią o wyjściu tego kraju z Unii Europejskiej ale jednocześnie zablokowała prace nad harmonogramem pozwalającym na dotrzymanie terminu wyjścia z końcem tego miesiąca.

W tej sytuacji wysłany został wniosek brytyjskiego rządu o przedłużenie terminu Brexitu, choć był on dosyć oryginalny, nie było na nim podpisu Borisa Johnsona, podpis ten znalazł się natomiast na liście, który towarzyszył wnioskowi i zawierał między innymi stwierdzenie, że przedłużenie tego terminu przyniesie negatywne skutki dla obydwu umawiających się stron.

Mimo takiego charakteru tego wniosku Rada Europejska w trybie obiegowym zgodziła się na przedłużenie Brexitu do 31 stycznia, z opcją wcześniejszego wyjścia jeżeli nastąpi wcześniej ratyfikacja przez obydwie strony zmienionej umowy.

3. Przypomnijmy także, że na początku października premier  Johnson przedstawił nowe propozycje w sprawie tzw. tzw. irlandzkiego backstopu czyli rozwiązania przyjętego przez jego poprzedniczkę w „umowie rozwodowej” z UE i od tego momentu rozpoczęły się intensywne negocjacje pomiędzy negocjatorami unijnymi i brytyjskimi.

To był zasadniczy punkt sporny pomiędzy UE, a W. Brytanią, według dotychczasowych zapisów pozostawanie Irlandii Północnej w unii celnej z UE, oznaczałoby, że całe terytorium W. Brytanii byłoby nią objęte.

A to oznaczałoby, że W. Brytania nie mogłaby zawierać samodzielnie umów handlowych z krajami trzecimi, a takie umowy właśnie mają być remedium na ewentualne problemy gospodarcze wynikające z wyjścia z UE.

4. Premier Johnson zaproponował także aby Irlandia Północna pozostała w unii celnej z UE w okresie przejściowym do końca 2020 roku, a o ewentualnym przedłużeniu tego stanu rzeczy będzie decydował Parlament tego kraju.

Johnson zaproponował także powstanie granicy na Morzu Irlandzkim, co oznaczałoby, że towary z Irlandii Północnej byłyby objęte regulacjami unijnymi, a towary z W. Brytanii już nie i to już od momentu wyjścia tego kraju z UE

Po zakończeniu przewidzianego w umowie okresu przejściowego powstanie granica pomiędzy Irlandią, a Irlandią Północną przy czym jej przekraczanie będzie maksymalnie uproszczone.

Na granicy nie będzie żadnej fizycznej infrastruktury, a odprawy celne będą realizowane w systemie elektronicznym, tylko nieznaczna część fizycznie ale wtedy w punkcie wysyłki lub odbioru towaru.

5.Po uzgodnieniu takiej wersji „umowy rozwodowej z UE” Johnson najpierw doprowadził do jej ratyfikacji w Izbie Gmin, później przeforsował przedterminowe wybory i mimo „licznych kłód pod nogi” zdecydowanie je wygrał.

To zdecydowanie Johnsona i jego charyzma mimo wielu przeciwności losu i to bardzo poważnych, spowodowała ,że przełamał opór i doprowadzi do historycznego wydarzenia tj. wyjścia W. Brytanii z UE już 31 stycznia 2020 roku, bo tak zdecydowali Brytyjczycy w referendum już ponad 3,5 roku temu.

Zbigniew Kuźmiuk