Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski jest stałym felietonistą "Gazety Polskiej" od siedmiu lat. Przez ten czas, co środę czytelnicy tygodnika mogli przeczytać aż 320 jego tekstów. "Nigdy nie zawaliłem żadnego terminu, nawet wtedy, gdy byłem w  szpitalu czy zagranicą. Zawsze też byłem lojalny wobec redakcji, zwłaszcza wtedy, gdy przeżywała ona swoje zewnętrzne i wewnętrzne problemy" – zapewnia na swoim blogu duchowny.

W piątek ks. Isakowicz-Zaleski przesłał redakcji kolejny felieton o powiązaniach niektórych członków nowego rządu w Kijowie z ruchem banderowskim. "Dzisiaj rano otwierając nowy numer "GP" zauważyłem, że cały mój felieton został zdjęty przez redakcję" – pisze kapłan, którego tekst zastąpiono felietonem ks. Wiesława Gryniewicza SAC "Widziałem Majdan".

"O tej decyzji redakcji nie byłem wcześniej powiadomiony. Nikt do mnie nie napisał, ani nikt nie zadzwonił. Zero wyjaśnień, choć moja umowa z "GP" jest nadal ważna. Obowiązuje ona tak mnie, jak i redakcję" – zauważa kapłan.

"Jak mówi prawo rzymskie: "Pacta sunt servanda" (Umów należy dotrzymywać). Kto jak kto, ale tygodnik odwołujący się do wartości prawicowych powinien do tej zasady stosować się . Poza tym, dobre obyczaje nakazują, że jeżeli podejmuje się decyzję o odrzuceniu czyjegoś wysiłku, to trzeba to zainteresowanemu powiedzieć prosto w oczy, bez uciekanie się do różnych trików" – pisze ks. Isakowicz-Zaleski zaznaczając, że oczekuje od redakcji rozwiązania obecnej sytuacji.

"Ci co chcieli Ukrainę sowiecką zastąpić banderowską mogą mieć satysfakcję, bo wśród nowych ministrów ukraińskich znalazło się kilku czcicieli UPA" – napisał w felietonie, który się nie ukazał kapłan. Wśród polityków, którzy mają powiązania z banderowcami wymienił m.in. Arsenija Jaceniuka, premiera czy Borysa Tarasiuka, wicepremiera ds. integracji z UE. Całość odrzuconego przez "GP" tekstu można przeczytać TUTAJ.

Przypomnijmy, że w lutym 2014 roku ks. Isakowicz-Zaleski odszedł z "Gazety Polskiej Codziennie". Przyczyną także była różnica zdań na temat Ukrainy.

Beb