ZABIĆ RUDOLFA HESSA

Przez lata samotny lot Rudolfa Hessa do Anglii obrósł legendą i aurą tajemniczości. Ukrywanie przez brytyjski rząd najważniejszych dokumentów dotyczących tego jednego z najważniejszych epizodów drugiej wojny światowej spowodowało powstanie dziesiątek często wykluczających się wersji i teorii spiskowych. Po co Hess przyleciał do Szkocji? Czy Hitler wiedział o jego wyprawie i ją sankcjonował? Jaką rolę w ściągnięciu nazisty na Wyspy odgrywała tzw. brytyjska partia pokoju? Czy angielskie służby celowo zwabiły go do domu księcia Hamiltona? Pytania te pozostaną otwarte, przynajmniej do czasu odtajnienia archiwów. Nas interesuje polski wątek w tej sprawie. Jak wynika z poprzednich rozdziałów, Polacy odegrali, a przynajmniej próbowali tu odegrać jakąś aktywną rolę. Wśród licznych teorii spiskowych i niepotwierdzonych informacji od lat krążyła pogłoska, jakoby przedstawiciele polskich sił zbrojnych stacjonujących w Szkocji planowali porwanie i zamordowanie Hessa, podczas gdy przebywał on już w rękach Anglików. Rewelacje te nie znajdowały jednak potwierdzenia w dokumentacji oraz oficjalnych zeznaniach naocznych świadków.

Z chwilą opublikowania pamiętników jednego z szefów brytyjskich tajnych służb Guya Liddella w 2005 roku, stało się jasne, że Polacy zamiary takie mieli. Liddell zasłużył się swojej ojczyźnie jeszcze podczas pierwszej wojny światowej jako artylerzysta, zdobywając krzyż wojenny za odwagę. Po wojnie wstąpił do Scotland Yardu, gdzie brał aktywny udział w rozbijaniu siatek szpiegowskich. W 1931 roku został zatrudniony w MI5 (agencja kontrwywiadu). Do jego głównych zadań należała rekrutacja agentów i wykrywanie sowieckich szpiegów. Po wybuchu drugiej wojny światowej objął stanowisko dyrektora sekcji B w MI5. Zarządzał inwigilacją podejrzanych jednostek na terenie Wielkiej Brytanii i przez jego ręce przepływały wszystkie informacje o działaniach wrogich agentów. Był osobą niezwykle dobrze poinformowaną i, co dość niespotykane w jego branży, niemal codziennie dyktował swojej sekretarce dzienniki, w których dokładnie opisywał swoją pracę.

Pierwsze, choć jak się potem okazało, spóźnione informacje o planowanym spisku dotarły do kierownictwa MI5 na początku czerwca 1941 roku. Pewna grupa przedstawicieli polskich sił zbrojnych w Szkocji planowała porwanie i zabicie Hessa – zanotował Liddell w dzienniku 8 czerwca – Trudno powiedzieć, jak daleko sprawa zaszła, w każdym razie istnieje wciąż niebezpieczeństwo, że do takiej próby dojdzie. Brytyjczycy zdecydowali się działać szybko w celu powstrzymania Polaków. Podejmujemy kroki, aby dotrzeć albo do ich dowódcy, albo innych oficerów i wyjaśnić im, jakie szkody mogą wyrządzić swojej sprawie i sprawie sprzymierzonych, jeśli zdecydują się na coś takiego – kontynuował. Sprawa ta nie zrobiła dużego wrażenia na Angliku. W brytyjskim wywiadzie funkcjonowała bowiem opinia, że Polacy zawsze inicjują spiski i intrygi, z których większość się nie materializuje, jednak nigdy nie można być pewnym, kiedy pójdą na całość i bez ostrzeżenia234.

Pierwszą próbę realizacji swych planów zamachowcy podjęli 19 maja 1941 roku. W akcji wzięło udział 17 polskich i 2 brytyjskich oficerów. Planowali oni podróż z Fortu William, gdzie znajdował się polski ośrodek szkoleniowy, do Aldershot w południowej Anglii. Niedaleko znajdowało się Mytchett, nowe miejsce pobytu Hessa. Zastępca Fuehrera miał tam zostać przewieziony z Londynu 20 maja. Wskazywało to na próbę odbicia więźnia w czasie transportu bądź zaraz po przyjeździe do Mytchett. Polakom udało się dotrzeć jedynie do stacji kolejowej w Aldershot, gdzie zostali aresztowani przez brytyjskie służby.

W ujawnionych w 1999 roku aktach MI5 znajduje się notatka sugerująca, że doszło do strzelaniny pomiędzy spiskowcami a Anglikami. (…) kilku polskich żołnierzy odkryło jego [Hessa] miejsce pobytu, próbowali się włamać i zostali ostrzelani – czytamy w raporcie. Brak jest jednak szczegółowych informacji na ten temat, wobec tego nie wiadomo, czy do wymiany ognia doszło na dworcu, czy w samym Camp Z (ośrodek w Mytchett, gdzie przebywał Hess).

Co kierowało spiskowcami? Część emigracyjnych oficerów obawiała się, że za ich plecami angielski rząd przyjmie propozycje pokojowe wysuwane przez Hessa. W przypadku podpisania przez Churchilla porozumienia z Niemcami sprawa niepodległości Polski pozostałaby na łasce Hitlera. Dotyczyło to zwłaszcza tych polskich żołnierzy, którzy nie mieli bezpośredniego kontaktu z dowódcami bliskimi naczelnemu wodzowi i byli odcięci od wiarygodnych informacji. Mogli liczyć tylko na te pochodzące z gazet i plotek przekazywanych drogą nieoficjalną. Dobrym tego przykładem byli oficerowie przebywający na „Wyspie Wężów”. 8 czerwca po odbyciu wizytacji Stacji Zbornej ksiądz Kaczyński informował o nastrojach tam panujących: Powrót gen. Sikorskiego z Kanady i Ameryki i związane z tym powrotem nadzieje na organizacje większych kadr wojskowych, ucieczka Hessa, bitwy na Atlantyku i Krecie oraz mowa Roosevelta były najważniejszymi zagadnieniami interesującymi tutejszy korpus oficerski. (…) Po wyjeździe do Ameryki ambasadora Winanta rozeszły się pogłoski, że Wielka Brytania zażądała natychmiastowego przystąpienia Ameryki do wojny, w przeciwnym razie zagroziła przyjęciem niemieckich warunków pokojowych, przywiezionych jakoby przez Hessa236. Wobec tego typu nieprawdziwych informacji krążących w armii nie dziwi fakt, że część żołnierzy domagała się natychmiastowych działań, a najbardziej krewka grupa zdecydowała się na desperacki krok, jakim było unieszkodliwienie zastępcy Hitlera i uniemożliwienie dalszych pertraktacji. Polacy zdają się myśleć, że Hess przybył tu, aby zacząć negocjacje pokojowe i że brytyjski rząd może ulec pomysłowi pozostawienia Polaków w rękach Niemców – zapisał Liddell. (…)