Kolejny raz Marsz Niepodległości zostawił po sobie spalone samochody, burdy. Niby większość maszerujących warszawiaków to byli ludzie, którzy chcieli w spokoju zamanifestować swoje przywiązanie do Święta Niepodległości i swojej Ojczyzny, ponownie górę wzięli zadymiarze. Było ich niestety sporo.

Komentując dzisiejsze burdy, Marek Jurek mówi wprost, że odpowiedzialność za zamieszki spada na organizatorów tego marszu. "Tam chyba jest ogromna chęć przyciągania tego typu środowisk. (...) Powinni powiedzieć, jakich zachowań na swoim marszu sobie nie życzą. Bo jeżeli nie mówią tego wyraźnie, pozostawiają wolne pole, to ponoszą odpowiedzialność - powiedział Marek Jurek w TVN24.

Na marszu wielu młodych ludzi miało kominiarki na twarzach i to były osoby, które zionęły totalną agresją i to one wywoływały incydenty. Dlatego Jurek powiedział, że "obowiązkiem policji i ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza jest pokazanie "autorów tych wszystkich incydentów i gwałtów". - Wtedy będziemy wiedzieli, czy to jest prowokacja, czy to jakieś środowiska polityczne. Zdjąć kominiarki. A od organizatorów marszu oczekiwać, żeby kominiarek nie zakładano.

Tegoroczny Marsz Niepodległości przyciągnął wielu ludzi, którzy przybyli na ten marsz tylko po to, by dać upust swojej agresji. I to oni stali się ponownie obiektem zainteresowania mediów. My jako portal prawicowy nawet nie mamy siły pokazywać głupotę tych ludzi. Dlatego wezwanie Jurka do zdjęcia kominiarek i ich zakazu na tego typu manifestacjach, uznaję za rozsądny i godny pochwały. A co do organizatorów Marszu Niepodległości, to zostaje nadzieja, że się czegoś nauczą. Ale to chyba nierealne.

Sebastian Moryń