Jeszcze przed obchodami tegorocznego Dnia Żołnierzy Wyklętych doszło do incydentu, że 1 marca nie będzie świętem, które zjednoczy wszystkich Polaków. W krakowskim Parku Jordana "nieznani sprawcy" oblali czerwoną farbą popiersie Danuty Siedzikówny "Inki", bohaterskiej sanitariuszki z V Brygady Wileńskiej. Akt wandalizmu stanowił całkowitą dewastację pomnika.

Co ciekawe, już wcześniej niektórzy wyrażali swoje niezadowolenie, a nawet otwartą wrogość do pomysłu odsłonięcia pomnika.  - Wciąż żyją ubecy i ich rodziny. Dla nich Siedzikówna jest postacią niewygodną - powiedział portalowi Niezalezna.pl Kazimierz Cholewa, dyrektor parku i prezes Towarzystwa Parku im. dr Henryka Jordana.

Później najbardziej wymownym przykładem niechęci do idei uczczenia antykomunistycznego podziemia był napad na uczestników marszu z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych w Lublinie, którzy wieczorem wracali z uroczystości. Następni "nieznani sprawcy", tym razem zaopatrzeni w pałki, noże i nunchaco, zapewnili im iście bolszewicką lekcję historii.

Do podobnego incydentu doszło w jednym z większych miast w północnej części Polski. Tuż przed Dniem Żołnierzy Wyklętych grupa zamaskowanych osób zaatakowała kilku młodych mężczyzn, tylko za to, że próbowali zawiesić banner z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych, upamiętniający bohaterów antykomunistycznego podziemia. Znowu w ruch poszły pałki i noże, zakończyło się na brutalnym pobiciu dwóch osób. Na życzenie samych poszkodowanych nie ujawniam więcej szczegółów. Ten incydent pokazuje jednak dobitnie, że przypadków takich jak ten w Lublinie, mogło być więcej.

- Środowiska lewicowej odbierają 1 marca jako jakiś policzek. Kompletnie nie rozumiem takiej postawy - mówi portalowi Fronda.pl prof. Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Np. SLD twierdzi, że odwołuje się do tradycji PPS, czyli niepodległościowców, a gdy tylko mówi się o Żołnierzach Wyklętych, którzy przecież walczyli o niepodległość natychmiast pojawiają się jakieś epitety. Niedawno również w Toruniu pewien działacz SLD zaczął otwarcie mówić o "bandydatch". To jakaś niekonsekwencja: odwołują się do niepodległościowców, a jednocześnie krytykują ludzi, którzy o tę niepodległość walczyli. - tłumaczy prof. Polak.

Jutro pod patronatem historyka w podtoruńskiej Barbarce odbędzie się piknik rodzinny poświęcony Żołnierzom Wyklętym w którym wezmą udział m.in. uczniowie okolicznych szkół. Czy jednak taka impreza - w obliczu agresji ze strony skrajnej lewicy - będzie bezpieczna? - Staramy się to jakoś zabezpieczyć. Bierzemy pod uwagę różne warianty. Dlatego już poprosiliśmy o pomoc straż miejską - mówi portalowi Fronda.pl prof. Polak.

Na tym nie koniec. Jak poinformował portal Fronda.pl, niedawno kolejni "nieznani sprawcy" próbowali zniszczyć wrocławską wystawę "Tropem wilczym" poświęconą Żołnierzom Wyklętym. "Dzięki szybkiej reakcji Kibiców Śląska - stoi nadal na placu przed Bazylika Garnizonową. Mimo lekkich uszkodzeń prezentuje się wspaniale. Swoją drogą to znamienne, że nawet dziś są tacy, którzy chcieliby wymazać Niezłomnych z naszej pamięci. Zapewniamy, że się nie uda. Kibicom dziękujemy za pomoc. CHWAŁA BOHATEROM - CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!" - informuje na swojej oficjalnej stronie na Facebooku Stowarzyszenie Odra-Niemen. 

Ataki przenoszą się również do cybrprzestrzeni i przyjmują coraz bardziej oficjalną formę. Minął już czas anonimowych komentarz zajadłych hejterów, ale całych portali blogowych. 

Coraz większą popularność zdobywa strona zolnierzeprzekleci.wordpress.com, którą polubiło na Facebooku już ponad tysiąc osób. "Nasza inicjatywa to reakcja na ogólnopolski trend propagujący kult renegatów, którzy nie mieli nic wspólnego z prawdziwą walką z okupantem hitlerowskim jaką prowadziła Armia Krajowa i organizacje z nią współpracujące na szczeblu wojskowym" - piszą autorzy bloga.

Dla osób redagujących stronę, partyzanci "dokonywali ohydnych zbrodni, często na tle etnicznym". "Powinni zostać zapomniani jednak znajdują się na piedestale jak niegdyś “wyzwoliciele” ze wschodu. Naszą misją jest obiektywne przedstawienie tego co tak naprawdę ze sobą nieśli i tego co niosą ich ideologiczni potomkowie" - czytamy na blogu.

Autorzy strony o wiele mówiącym tytule "Nacjonalizm zabija" wyjaśniają, że można wyjść z założenia, że "polscy nacjonaliści byli i są nieudolni i nie potrafią przeprowadzić planowej eksterminacji swoich wrogów, wobec czego polski faszyzm jest niegroźny". "Wychodzimy jednak z założenia, że pewne ideologie są groźne niezależnie od tego, gdzie i przez kogo są głoszone" - czytamy na blogu. Jak widać prawidzwe bądź urojone zbrodnie dokonane przez partyzantów, mogą być tylko wygodną okazją do uderzenia w swoich politycznych oponentów. Szkoda tylko, że kosztem pamięci o prawdziwych polskich bohaterach.

Pytanie, jak skończy się ta wojna podjazdowa skrajnej lewicy. Tegoroczne obchody Dnia Żołnierzy Wyklętych sprawiły, że antykomunistyczne podziemie przestało być dla przeciętnego szarego Kowalskiego anonimowe. Nawet mainstreamowe media (nie wyłączając portalu Gazeta.pl) przypomniały historię żołnierzy, którzy niezłomnie stawiali opór dwóm totalitaryzmom. Czy właśnie ten fakt, tak bardzo rozjuszył młodych gniewnych w arafatkach?

Aleksander Majewski