Lech Wałęsa w liście skierowanym do uczestników dzisiejszego marszu Komitetu Obrony Demokracji po raz kolejny zaprzeczał, jakoby kiedykolwiek był agentem. 

"Nigdy nie zgodziłem się na współpracę, nigdy nikogo nie skrzywdziłem, lecz to doświadczenie nauczyło mnie, że tylko wspólne działanie daje szansę na sukces. Ale nie tylko. Daje też poczucie bezpieczeństwa. Przestajesz być sam" - brzmi fragment listu Lecha Wałęsy skierowanego do uczestników marszu KOD. List został odczytany przez Mateusza Kijowskiego, organizatora marszu.

Lech Wałęsa powołał się także na Jana Pawła II. "W roku 1979, przemawiając na nielegalnym wówczas wiecu ku uczczenia ofiar Grudnia'70, poczułem naszą siłę, siłę wzmocnioną pielgrzymką Ojca Świętego do Polski" – czytał Kijowski.

W swoim liście Lech Wałęsa wspomniał też o Annie Walentynowicz i Andrzeju Gwieździe. "Wierzyłem, że nasze działania doprowadzą nie tylko do powstania autentycznej reprezentacji robotniczej, lecz poprowadzą ku wolnej Polsce. Takie były też marzenia moich kolegów z WZZ – Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy, Aliny Pieńkowskiej, Bogdana Borusewicza, Jerzego Borowczaka i wielu, wielu innych" – pisał były prezydent.

List zakończył się skargą i niedowierzaniem Wałęsy, że "po latach walki o wolność, po latach represji, rewizji i aresztów, aparat demokratycznego państwa uderzy w nas, prześladowanych przeciwników systemu komunistycznego".

O godzinie 13 w pobliżu Stadionu Narodowego rozpoczęła się manifestacja Komitetu Obrony Demokracji pod hasłem "My Naród". Przemarsz jest związany z publiczną obroną i wsparciem dla Lecha Wałęsy. Podczas protestu, środowisko KOD będzie zbierało podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Manifestacja przejdzie Aleją Zieleniecką, Mostem Poniatowskim, a dalej Alejami Jerozolimskimi, ul. Marszałkowską i Królewską, aż do Placu Piłsudskiego.

daug/telewizjarepublika.pl