"Małpa z brzytwą to za mało. (...) Do tych zmyślonych perfidnych kłamstw dołożył teraz jeszcze wchodząc w moje myślenie, samopoczucie. To jest mitomania"- w taki sposób były prezydent Lech Wałęsa odniósł się do wypowiedzi prof. Sławomira Cenckiewicza na temat nowych informacji o aferze "Olina". 

"Uważam, że znajomość psychiki, charakteru i historii Wałęsy, pozwala mi sformułować pogląd, że Wałęsa zawsze bał się ujawnienia własnej przeszłości. A właśnie jej nieujawnienie i sugerowanie w różnych formach, że kompromitujące go dokumenty ktoś posiada, była dla niego prawdziwym piekłem"- stwierdził Cenckiewicz w rozmowie z Onet.pl, pytany o to, czy Wałęsa mógł być szantażowany. 

Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego stwierdził, że szantaże mogły nasilać się szczególnie w okresie prezydentury Wałęsy, który po 4 czerwca 1992 r. "uruchomił gigantyczną operację UOP polegającą na zebraniu wszystkich kompromitujących go dokumentów".

 "UOP nie tylko wyczyścił 99 proc. materiałów SB o Wałęsie jako agencie „Bolku” (ale nie tylko takich), ale gromadził też materiały z zakładów, w których pracował Wałęsa (POM w Łochocinie i Stocznia Gdańska), a nawet jego dokumentację medyczną (...) Sytuacja, w której pomimo tej operacji, Wałęsa dowiedział się w jakiejś formie, że wciąż ktoś posiada na niego haki, była dla niego wstrząsem. Stąd musiało to odnieść skutek. I moim zdaniem odniosło. Poza tym ludzie SLD doskonale wiedzieli, że Wałęsa czyścił archiwa UOP"- stwierdził Cenckiewicz.

Ta wypowiedź rozwścieczyła byłego prezydenta, który zarzucił historykowi mitomanię. Lech Wałęsa stwierdził, jak zwykle, że teczki IPN zostały sfałszowane, a on sam jest ofiarą pomówień. 

"Do tych zmyślonych perfidnych kłamstw dołożył teraz jeszcze w chodząc w moje myślenie . samopoczucie .To jest mitomania , to jest chora fantazja , to jest co najmniej wszystko niebezpieczne .Takimi ludzmi otaczyli się Kaczyńscy , to fałszerstwa ,to działania ponad prawem"- napisał na Twitterze.

 

yenn/Twitter, Fronda.pl