Epidemia koronawirusa w USA rozwija się w bardzo szybkim tempie. Nie żyją już 3002 osoby – informuje dziennik „New York Times”. Wciąż największym ogniskiem epidemii w tym kraju pozostaje stan Nowy Jork. To tam zmarło najwięcej osób zakażonych SARS-Cov-2. W poniedziałek wieczorem łącznie odnotowano tu ponad 1,2 tys. zgonów.

Jak czytamy, w Stanach Zjednoczonych wykonano łącznie ponad milion testów, spośród których ponad 160 tysięcy dało wynik pozytywny.

W samym tylko stanie Nowy Jork zdiagnozowano obecnie tylko o ok. tysiąc mniej przypadków koronawirusa niż w chińskiej prowincji Hubei.

Przeciążaone są nowojorskie szpitale, brakuje środków ochronnych. Wczoraj dr Debora Birx, która jest przewodniczącą grupy zadaniowej powołanej przez Biały Dom w związku z epidemią:

Jeśli będziemy działać razem, prawie perfekcyjnie, to możemy mieć od 100 do 200 tys. ofiar śmiertelnych”.

Dodała ona, że w niektórych amerykańskich miastach decyzja o wprowadzeniu ograniczeń zapadła zbyt późno, co mogło mieć wpływ na rozwój epidemii.

Sparaliżowana jest amerykańska gospodarka. Zamknięte są sklepy, bary, restauracje, upadają firmy. Kongres przyjął wobec tego rekordowy pakiet stymulacyjny o wartości ok. 2,2 bln USB, co stanowi 10 proc. amerykańskiego PKB. Został on już podpisany przez prezydenta Donalda Trumpa. Politycy już teraz negocjują kolejny pakiet.

dam/PAP,Fronda.pl