Najpierw Warszawa, teraz i inne wielkie miasta: Prawo i Sprawiedliwość nie odniosło tam sukcesu. W Krakowie zwyciężył niezwykle wyraźnie Jacek Majchrowski, otrzymując 64,4 proc. głosów. Jego kontrkandydatka Małgorzata Wassermann zyskała 35,4 proc. głosów. 

Bardzo podobnie ułożyła się sytuacja w Gdańsku, gdzie zwyciężył Paweł Adamowicz z poparciem 64,7 proc. wyborców. Kandydat PiS Kacper Płażyński odnotował 35,3 proc. poparcia.

W Kielcach z kolei zwyciężył Bogdan Wenta, kandydat niezależny, ale popierany przez Platformę Obywatelską. Odebrał władzę Wojciechowi Lubawskiemu, człowiekowi związanemu przed laty jeszcze z AWSem.

Jak powiedział na antenie TVP Info publicysta Piotr Semka, Platformie Obywatelskiej udało się zmobilizować swoich zwolenników, co jest nienajlepszym sygnałem dla PiS przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. 

Przypomnijmy, że w I turze wyborów w Warszawie zwyciężył kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski, otrzymując ponad 57 proc. głosów. W I turze wygrał także w Poznaniu Jacek Jaśkowiak, kandydat Platformy.

Teraz PiS stanie przed poważnym zadaniem odbudowania - czy zgoła zbudowania - poparcia w największych miastach. Wybory samorządowe pokazały jak na dłoni, że opozycja totalna w wielkich miastach dominuje. Z drugiej strony mieszka w nich stosunkowo niewielka liczba Polaków, choć wpływ kulturowy największych ośrodków na pozostałe części kraju jest naturalnie poważny.

bb