- Początkowo myślałem, że Polska chce po prostu wymienić sędziów na innych, sprzyjających władzy i że to kwestia tylko niezawisłości sądownictwa. Teraz jednak widzę, że zagrożony jest prymat prawa UE i funkcjonowanie Unii - powiedział w wywiadzie dla Rzeczpospolitej unijny komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders.

Jutro odbędzie się wysłuchanie Polski w sprawie łamania zasad praworządności. Reynders wskazał, że wysłuchanie ma miejsce właśnie teraz dlatego, że Unia wraca do normalnych obrad po okresie pracy zdalnej wywołanej pandemią koronawirusa.

Zapowiedział, że odbędzie się głosowanie w sprawie ukarania Polski, gdzie wymagana będzie jednomyślność.

- Strona polska wskazuje, że dyskusja trwa od lat i nie przynosi żadnych rezultatów, więc zorganizujmy głosowanie. I albo będzie jednomyślność w sprawie ukarania Polski, albo nie i powinno to oznaczać koniec dyskusji - powiedział Reynders.

Podkreślił, że "można byłoby to zakończyć, gdyby Polska zmieniła swoje zachowanie". Reynders stwierdził jednak, że jest odwrotnie i Polska w dalszym ciągu idzie do przodu z reformami i działaniami przeciwko poszczególnym sędziom.

Reynders wskazał, że w całkowitej sprzeczności z prawem Unii stoi pogląd, że sędziowie nie mogą zwracać się z pytaniami prawnymi do TSUE.

- Widzimy więc, że chodzi nie tylko o niezawisłość sądownictwa, ale że podważane są podstawowe zasady funkcjonowania UE, w tym rynku wewnętrznego - stwierdził, dodając, że "początkowo myślał, że Polska chce po prostu wymienić sędziów na innych, sprzyjających władzy i że to kwestia tylko niezawisłości sądownictwa. Teraz jednak widzę, że zagrożony jest prymat prawa UE i funkcjonowanie Unii.".

- To jest bardzo niebezpieczne, jeśli państwo zaczyna sobie wybierać sprawy, w których pasuje mu przestrzeganie prawa UE i w których jest to dla niego niewygodne - stwierdził.

Dodał następnie, że sytuacja w Polsce uległa pogorszeniu.

Reyndersa bardzo martwi to, że państwa członkowskie podważają prymat prawa Unii nad ich porządkami prawnymi. Wskazał, że nie robi tego tylko Polska, ale także niemiecki trybunał konstytucyjny w Karlsruhe (zanegował kompetencje TSUE i Europejskiego Banku Centralnego). Dodał, że problematycznymi krajami dla brukselskich urzędników są także Francja i jej najwyższy trybunał administracyjny oraz Węgry.

Reynders stwierdził, że przeciwko Niemcom i Francji postępowania nie zostały wszczęte, bo podważenie prymatu prawa UE nie było "oficjalnym stanowiskiem rzadu".

Reynders skrytykował także to, że Polska i Węgry nie przystąpiły do Prokuratury Europejskiej, która rozpoczęła pracę 1 czerwca. Ma ona w zamyśle brukselskich urzędników kontrolować wydawanie unijnych środków. Do prokuratury nie należą także Dania, Szwecja i Irlandia.

- Problem z praworządnością nie polega na tym, że gdzieś dochodzi do przestępstw. One są przecież w każdym kraju. Chodzi o to, czy skuteczne są policja i wymiar sprawiedliwości. Z Prokuraturą Europejską jesteśmy pewni, że mamy profesjonalną i niezależną instytucję. Jeśli kraj do nie należy, to wtedy musimy mieć do niego pełne zaufanie. Jak spojrzę na nasze doroczne raporty o praworządności, to nigdzie nie mamy takich zastrzeżeń jako do Polski i Węgier - stwierdził.

jkg/rp