Nielegalny wwóz broni z Ukrainy to nie żaden wymysł, twierdzi Sekretarz Generalny Rady Bezpieczeństwa Białorusi Stanisław Zas. – A wzmocnienie posterunków granicznych przez naszych sąsiadów poprawiłoby tylko tranzyt ludzi, powiedział Zas, występując podczas odbywającej się dziś w Mińsku międzynarodowej konferencji na temat zwalczania terroryzmu.

"Jeszcze nie tak dawno temu postanowiono wzmocnić posterunki na granicy z Ukrainą, w tym z powodu przemytu broni. Dziennikarze pytali mnie o jakie ilości chodzi" - mówił 9 października Zas.

"Oglądaliście najnowsze wiadomości? Nie dalej jak dziś pojawiła się informacja o 28 pociskach w samochodzie Ukraińca, a informacje wciąż się pojawiają. To nie jest fikcja. Takie rzeczy nie są szczególnie nagłaśniane, bo my musimy sobie z nimi radzić, wyjaśnić skąd pochodzą, dokąd są kierowane, to jest praca operacyjna. Nie mogę podać dokładnej ilości, ale rosyjscy koledzy informują nas o tym – ujawniają broń, która przez nas do nich trafia i na odwrót. Proces jest skomplikowany"

Stanisław Zas zauważył również, że umocnienie punktów kontrolnych na granicy z Ukrainą nie jest czymś niezwykłym.

"Mamy punkty kontrolne i nie zamykamy ich, a wręcz przeciwnie – poprawiamy. Poprawiamy tranzyt ludzi, którzy przyjeżdżają do nas z dobrymi intencjami. Ale chcemy normalnie budować granicę, aby nie było takich przypadków" - powiedział szef Rady Bezpieczeństwa Białorusi.

Przypomnijmy, że ostatnio Aleksander Łukaszenka poruszył kwestię przemytu broni i amunicji z Ukrainy na Białoruś: "Bardzo dużo jej odbieramy”, mówił. 24 września kontrabanda broni na ukraińsko – białoruskiej granicy była rzekomo powodem decyzji o jej wzmocnieniu".

Państwowa Służba Graniczna Ukrainy oświadczyła, że "nie zna faktów dotyczących przemieszczania broni".

źródło: Kresy24.pl