„Nas się szkoli do tego, by różnego rodzaju scenariusze przewidywać.” – mówi w rozmowie z nami Roman Polko, generał dywizji, doktor nauk wojskowych, były dowódca elitarnej jednostki GROM. – „Od tego jest armia. Natomiast to, że te zagrożenia nie są aż takie duże, żeby się ich aż tak poważnie obawiać, wynika przede wszystkim z siły NATO.”

 

W ostatnich dniach pojawiły się w mediach refleksje amerykańskiego analityka, politologa Leona Arona, na temat możliwej agresji militarnej ze strony Rosji na któryś z krajów nadbałtyckich. Tego rodzaju rewelacje na temat rosyjskiego ataku na kraje NATO, mające niekiedy posmak sensacji, przewijają się zresztą w mediach od czasu do czasu. O komentarz poprosiliśmy generała Romana Polko. Naszego rozmówcę zapytaliśmy m.in. czy, mimo świadomości zagrożenia ze strony Rosji, nie należałoby jednak z rezerwą podchodzić do wizji bezpośredniej, klasycznej napaści zbrojnej.

 

TRZEBA UWZGLĘDNIAĆ RÓŻNE SCENARIUSZE


„Rzeczywiście wojskowi, w szczególności generałowie czy niedawno brytyjski dowódca w swojej książce takie scenariusze kreślą. Nas się szkoli do tego, by różnego rodzaju scenariusze przewidywać. Także najczarniejsze, ale nie po to, by straszyć ludzi, ale by przygotowywać się. Oczekiwać tego co najlepsze, ale przygotowywać się na najgorsze. Jeden z takich scenariuszy, które armia na poważnie rozpatruje, to wojna, agresja ze strony rosyjskiej, która wcale nie jest taka nieprawdopodobna, jeżeli popatrzy się na Gruzję, na Krym, a więc na tym kierunku wschodniej flanki NATO. Stąd ta obecność Piątego Korpusu, stąd te manewry, ćwiczenia, po to to jest, bo to zagrożenie jest realne. Stąd ta intensywność naszych ćwiczeń, manewrów jest dużo większa.” – powiedział gen. Polko.

 

Z DYSTANSEM PATRZĘ NA REWELACJE TABLOIDÓW O ZAJĘCIU WARSZAWY W TRZY DNI


Równocześnie z rezerwą były dowódca GROM odniósł się do nazbyt sensacyjnej narracji, podchwytywanej przez niektóre media:

„Natomiast warto zwrócić też uwagę, że to jest inna epoka. W innej epoce żyjemy i te wojny raczej tych minionych nie będą przypominać. Stąd też z dużym dystansem patrzę na to, jak tabloidy wrzucają informacje takie jak to, że Rosjanie w trzy dni opanują Warszawę, bo pewnie w takim kontekście osoba z zewnątrz może to widzieć.”


STEROWANIE FALAMI MIGRANTÓW TO JEDNA ZE WSPÓŁCZESNYCH METOD DESTABILIZACJI


Zdaniem rozmówcy portalu Fronda.pl we współczesnym świecie musimy się liczyć z działaniami hybrydowymi o różnorodnym charakterze. Jak przypomina były dowódca GROMu, bezpośrednie działania militarne w obecnej rzeczywistości nie zawsze są opłacalne. Pośród efektywnych form agresji i destabilizacji, wykorzystywanych współcześnie, generał zwrócił uwagę choćby na sterowanie potokami migracyjnymi.

„Dzisiaj zupełnie inne cele się realizuje. Nawet patrząc na to, co się dzieje z falą migracji. Migranci są używani jako soft weapon, miękka broń, soft power. To jest przerażające, ale wykorzystuje się migrantów, aby destabilizować sytuację w różnych regionach świata. Turcja wykorzystywała to, że migranci są na jej terenie po to, żeby w jakiś sposób naciskać na Unię Europejską, czy wygrywać swoje sprawy. Jak rozmowy toczyły się nie po myśli Turcji, to migrantów wypychano z terytorium Turcji do Europy. Mamy publikację napisaną wspólnie z żoną „Bezpiecznie już było”, w której poruszamy te tematy. I poza tymi zagrożeniami kinetycznymi, z minionej epoki, że zaatakują, trzeba jednak patrzeć na inne aspekty. No bo, po co atakować, skoro można przejąć kontrolę nad umysłami, a więc robiąc to, co robią trolle, chociażby rosyjskie? Po co atakować, skoro można przejąć kontrolę nad biznesem?”


W STARCIU Z NATO ROSJA NIE MA SZANS


Jak zwraca uwagę gen. Polko, potencjalny atak militarny Rosji na któryś z krajów NATO niósłby dla Kremla zbyt duże koszta zarówno militarne jak i gospodarcze.

„Dobrze, że tego typu scenariusze są, że nie tracimy z oczu starych zagrożeń, ale myślę, że bardziej należy się obawiać tego, co może przynieść przyszłość, a co niekoniecznie jest związane z takim okupowaniem terytorium, które dla Rosji byłoby nieopłacalne. Trzeba się na to przygotowywać, na te klasyczne zagrożenia. Od tego jest armia. Natomiast to, że te zagrożenia nie są aż takie duże, żeby się ich aż tak poważnie obawiać, wynika przede wszystkim z siły NATO, z tego, że Polska, Litwa, Łotwa, Estonia są związane sojuszem. Ewentualna agresja spowodowałaby takie reperkusje, po których Rosja nie mogłaby się podźwignąć. Bo zarówno pod względem militarnym nie mają możliwości pokonania sojuszu NATO jak i gospodarczo Rosja by tego nie wtrzymała.” – podsumował nasz rozmówca.

 

Z generałem Romanem Polko rozmawiał Tomasz Poller