Przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej". Polityk mówił m.in. o tym, czy szef Rady Europejskiej, Donald Tusk będzie kandydował na prezydenta Polski. 

Schetyna zwrócił uwagę, że Tusk aż do grudnia 2019 nie będzie mógł wysuwać takich deklaracji. 

"Wróci tu wówczas na Boże Narodzenie i wtedy wszystko się otworzy"-zaznaczył lider PO, który był pytany, czy po powrocie przewodniczącego RE do Polski skróci swoją kadencję na stanowisku szefa największej obecnie siły opozycyjnej w polskim parlamencie. Polityk stwierdził, że jest to niemożliwe. 

"To byłoby przerwanie kadencji. Jak Morawiecki z wcześniejszym powrotem ze szczytu unijnego. Donald Tusk przekaże urząd swojemu następcy. Styl, w jakim to zrobi, będzie ważny"- ocenił Grzegorz Schetyna.

Lider Platformy Obywatelskiej słyszał,  „że są tacy, którzy o tym marzą, że Tusk wróci jak gen. Anders na białym koniu”. Takie osoby, jak wskazał w odpowiedzi na pytanie, są pewnie również wśród członków PO. 

Polityk zaatakował również rząd PiS w kontekście uruchomienia przez Komisję Europejską art. 7.1 traktatu unijnego wobec Polski. Ta decyzja, w ocenie Schetyny, jest dla naszego kraju "żółtą kartką", przesunięciem Polski "na margines UE". Jak dodał, jedną z przyczyn uruchomienia tej procedury była "nieudana wizyta" premiera w Brukseli. 

"Jeśli premier ma ocieplać relacje z Brukselą, a po dwóch godzinach wyjeżdża i wszyscy wiedzą, że jedzie na opłatek PiS, bo źle będzie przyjęte, jeśli nie przyjdzie na Nowogrodzką, to znaczy, że w Polsce polityka stanęła na głowie"-stwierdził szef PO.

yenn/PAP, Fronda.pl