Krótko odpowiadam na zarzuty Roberta Tekielego. Krótko, bo mam wrażenie, że niemal wszystko zostało już powiedziane.

1. Może jestem młodszy, może naiwny, ale nie uważam każdej wypowiedzi dla mediów z przeciwnej strony sceny politycznej, za werbunek (czy jego próbę) czy uwiarygadnianie. Media są narzędziem docierania z pewnym przekazem, i to próbuję robić. Gazeta.pl, a to jej udzieliłem wywiadu pozostaje oczywiście po jednej ze stron sporu światopoglądowego i politycznego, ale też pozwala docierać do ludzi, którzy myślą inaczej niż my, a także do swoich (ciekawe, że tak wielu, tak brzydzących się tym strasznym mediów ów wywiad przeczytało, tak jak czyta wiele innych tekstów). Żyjemy w bańkach medialnych, ich przebijanie, docieranie do innych baniek z innymi obrazami jest ważne. Rozmawianie z różnymi ludźmi i różnymi środowiskami nie jest ich uwiarygadnianiem, ale normalną praktyką w społeczeństwie.

2. Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale podkreślę jeszcze raz, nie rozmawiałem z Adamem Michnikiem, a z Grzegorzem Sroczyńskim. Może trudno w to uwierzyć, ale to różne osoby.

3. Wspólnoty, o której mówię nie trzeba tworzyć, bo ona istnieje. Jesteśmy Polakami, tak Ty, jak Adam Michnik, czytelnicy Gazety.pl, jak i ja. Możemy i różnimy się, ale jest jedna wspólnota, która nas łączy, i jest nią Polska. Nie brak także wśród czytelników owej gazety, katolików, którzy - z czym się nie muszę zgadzać - uznają „Tygodnik Powszechny” za wyraz swoich poglądów. Mamy różne spojrzenia na jej przyszłość i przeszłość, różnimy się, co do kierunków, w jakich ma zmierzać, a nawet, co do rozumienia tego, czym jest polskość, ale Polakami jesteśmy tak samo. Wspólnota istnieje, nawet jeśli podzielona jest na wrogie sobie plemiona, które odmawiają sobie wzajemnie polskości, inteligencji, odpowiedniego pochodzenia itd.

4. Moje poglądy na temat stanowiska PiS wobec aborcji prezentowałem w różnych mediach. W „Dzienniku. Gazecie Prawnej”, w „Rzeczpospolitej”, w Telewizji Republika, w „Gazecie Polskiej”, a także w mediach społecznościowych. I niezależnie od miejsca zawsze byłem za to atakowany, bo przecież nie wolno krytykować jedynej siły, która stawia tamę, a do tego aborcja nie jest przecież taka ważna.. Tak wiem, że Ty o tym nie piszesz, ale zamiast tego budujesz obraz, w którym Miastem jest obóz Zjednoczonej Prawicy, a każdy jego wyborca jest obrońcą moralność. Wiesz doskonale, że to fałsz, a dyskusja nad wyborami politycznymi, nie jest rezygnacją z obrony wartości. Upartyjnienie fundamentalnych sporów jest zwyczajnie szkodliwe dla spraw fundamentalnych, a uznanie jednej partii za reprezentanta światłości (choć niedoskonałej) w dalszej perspektywie szkodzi sprawie, jakiej bronimy, bowiem uniemożliwia krytykę owej formacji, i spycha inne formacje na pozycje lewicowo-liberalne.

5. Lubię rozmawiać o faktach. A te są takie, że ani PO, ani PiS nie różnią się w sprawie aborcji (obie deklarują, że są przeciw aborcji na życzenie i za „kompromisem aborcyjnym”), a za to różnią się w sprawie części postulatów LGBT. Tak się jednak stało, że także PO nigdy ich nie realizowała, a jedynie o nich mówiła (tak jak PiS mówił o aborcji), i na razie nic nie wskazuje na to, by mainstream PO chciał legalizować adopcję dzieci przez pary homoseksualne, czy choćby małżeństwa. Owszem niekiedy wspominają o związkach partnerskich, ale i co do tego nie ma konsensusu, a na lewo spycha PO także skrajne upartyjnienie sporu światopoglądowego. PO uśmiecha się i wdzięczy do środowisk lewicowych, ale już kilka razy pokazała im, że na wdzięczeniu się kończy. Kwestie światopoglądowe są dla nich trudne, trochę tak jak dla PiS-u, choć z innych powodów, i z innej pozycji.

6. Tak się składa, że Pan Jezus, którego cytujesz i słusznie, rozmawiał z prostytutkami, zdrajcami narodu, Samarytanami (ci to już w ogóle byli poza wspólnotą), a celników (zdrajców i sługi wrogiego narodowi wybranemu imperium) powoływał na Apostołów. Trudno więc uznać go za zwolennika okopania się we własnych okopach i wykluczania innych ze wspólnoty.

7. Cieszę się, że jesteś wielkim zwolennikiem wolności i prawdy. Ja też. Tyle, że ja uważam, że wolność i szukanie prawdy zakłada rozmowę z innymi, przypisywanie im dobrej woli, a także dopuszczenie, że możemy się mylić. W tej dyskusji też może być tak, że ja się mylę, a Ty masz rację. Ale może być też odwrotnie. W pewnych kwestiach rację może mieć też Gazeta.pl, ale jeśli na dzień dobry wykluczymy dialog, jako uwiarygadnianie, to nigdy się tego nawet nie dowiemy.

8. I ostatnia kwestia. Już nie tyle nawet fundamentalna, a dotycząca strategii. Wykluczanie inaczej myślących ze wspólnoty ludzi dobrej woli czy polskości nie służy nie tylko naszej wspólnocie, jaką jest Polska, ale także realizacji celów politycznych. Jeśli mamy zatrzymać lewicowe reformy, to najgorszą drogą jest separowanie, stygmatyzowanie inaczej myślących. Albo zbudujemy maksymalnie szeroką, ponadpartyjną platformę kilku podstawowych wartości, albo przegramy. I Ty i ja wiemy, że w demokracji nie ma nic na zawsze. Wypychanie PO na lewo, budowanie wrażenia, że tylko PiS jest obrońca moralności prowadzi nas do tego, że gdy PiS przegra (a kiedyś, wcale nie życzę sobie, ani innym, by szybko, to się stanie) rzeczywiście zostaną wprowadzone liczne zmiany. Cierpliwe budowanie porozumienia jest lepszą drogą do zatrzymania zmian niż przekonywanie, że jedynym (przynajmniej jedynym mającym realne wpływy) obrońcą świętego ognia polskości i wiary jest PiS czy Zjednoczona Prawica.

Tomasz Terlikowski/Facebook