Nie wiem, co stanie się za kilka lat z Unią Europejską, ale jestem dosyć pewny, że gospodarka tej organizacji stoi przed potężnym kryzysem. Żółte kamizelki we Francji osiągnęły jedno: prezydent Emmanuel Macron zamiast oszczędności i nowych dochodów dla swojego niezwykle zadłużonego kraju, będzie miał wielkie wydatki. Jeżeli to połączyć z brexitem, to mamy niezły pasztet. Druga gospodarka Unii znika z UE, a trzecia zaraz się zawali. Jest jeszcze czwarta, Włochy, które przekroczyły już wszystkie normy dopuszczalnego długu. Wprawdzie Wielka Brytania nie należy do strefy euro, ale jej nieobecność w UE maksymalnie tę walutę podkopie. Wszystko trzyma się jeszcze na tym, że Niemcy mają względnie stabilną sytuację ekonomiczną. Problem w tym, że z Niemiec zaczynają dochodzić coraz bardziej chmurne wieści. Czeka nas tam prawdopodobnie stagnacja. Jeżeli zacznie się kryzys choćby w jednym kraju, a Francja wydaje się tu pewniakiem, to uderzy w całą UE i przy realnym brexicie może potrwać długo i być bardzo głęboki. Co wtedy stanie się z euro? Raczej nie będzie to waluta, w której należy trzymać oszczędności.

Być może niektóre kraje w Unii będą szukały czegoś solidniejszego. Zostają dolar i frank szwajcarski. Co do dolara to szybciej szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wyleczy się z „rwy kluszowej”, która doprowadza go ostatnio do dziwnych zachowań, niż politycy UE użyją amerykańskich pieniędzy jako waluty zamiennej. Podobnie jest zresztą z frankiem. Nie wspomnę już o ostatniej, do niedawna silnej walucie na świecie – funcie. Po prostu krajom UE do rozliczeń pozostanie euro albo nic. To dosyć przerażająca perspektywa przy możliwym kryzysie tej waluty.

Ale mam na to radę. Jest jeden kraj w UE, który ma najwyższy wzrost gospodarczy, potrafi przez wiele miesięcy utrzymać nadwyżkę budżetową, uzdrawia system podatkowy, a same podatki obniża, nie prowadzi też wojny handlowej z USA. Ten kraj to Polska. Nasza waluta może być najsilniejszą w 2019 roku. Nie jest to rewelacyjna wiadomość dla eksporterów, ale biorąc pod uwagę fakt, że rodzime eksportowane produkty mają spory dodatek komponentów z importu, jakoś się wyrównuje.

Zaproponujmy Unii, żeby zamiast upadającego euro wzięła sobie do wymiany złotówkę. Od razu zniknie problem z nieobecnością Polski we wspólnej strefie walutowej, od pewnego czasu jednak będącej strefą ekonomicznych wariactw. Oczywiście nie należy oddawać władzy nad złotówką żadnemu innemu państwu. My pokazaliśmy, że potrafimy zarządzać tym pieniądzem, a Unia ma chyba problem. Pomysł od czapy? Oczywiście, ale patrząc na to dzisiaj. Co będzie za pół roku lub rok, jak Europa zamieni się w morze żółtych kamizelek? Pamiętajcie Państwo, że jako pierwszy zgłaszałam ten pomysł. Dużo w nagrodę nie chcę. Będę pilnował jedynie rozliczeń między państwami. Skoro Angela Merkel mogła to robić przez ostatnie lata, to ja nie jestem gorszy.

A dlaczego piszę o tym na Święta Bożego Narodzenia? Bo czasem bardzo nie doceniamy tego, co mamy. Nasza zwykła złotówka okazała się niezwykła i coraz bardziej taka będzie. Peryferyjna dla wielu Polska staje się powoli ważnym ekonomicznym centrum. A Polacy generalnie dokonują cudów. Niedawno wybrali prezydenta USA, o czym on sam jest przekonany, a za chwilę umeblują całą Europę.

Kiedy już stajemy się jako kraj regionalną potęgą, to doceńmy też siebie. Bo bez nas, Kochani, to wszystko byłoby niemożliwe. Zebraliśmy się razem i daliśmy łupnia komu trzeba. I chociaż pewnie niejednego kusi, żeby zająć się już tylko sobą, to tej pokusie nie ulegajmy. Osiągnęliśmy tak wiele, że zaprzepaszczenie tego byłoby głupotą. Wygrajmy jedne i drugie wybory, a może i trzecie, a potem już możemy odetchnąć. Obiecuję. Po ośmiu latach rządów Dobrej Zmiany to nawet Petru zacznie gadać z sensem. Schetyna chyba wreszcie skorzysta z OTUA, reklamowanego przez Lecha Wałęsę. Spotka się tam pewnie z Junckerem i na tym odwyku będzie im całkiem europejsko.

Wiem, dzisiaj mam dużo marzeń. Ale idą święta i trzeba sobie pomarzyć. Poza jednym, my naprawdę możemy Polskę zmienić do końca. To zależy tylko od nas. Tego Państwu życzę wraz z Bożą Łaską na czas narodzin Chrystusa i cały przyszły rok.

Tomasz Sakiewicz

"Gazeta Polska" nr. 51; data: 19.12.2018