- Co robić po wyborach, by jeszcze choć trochę cieszyć się demokracją - zastanawia się prof. Magdalena Środa w "Gazecie Wyborczej"

- Mogłabym dołączyć się do grupy diagnostów wyborczej porażki, a przede wszystkim do krytyków przywódców partyjnych. - stwierdza Środa

I chociaż pisze, że nie będzie dołączać, to jednak to robi:

Jej zdaniem, "Schetyna jak zwykle postawił na partyjne układy i kolegów, a nie na ludzi", "Biedroń uparcie słucha głupich doradców, którzy robią z niego estradową gwiazdę jednego sezonu", że "Partia Razem mogłaby po tylu latach wreszcie zrozumieć, że nie da się funkcjonować osobno", czy że "PSL powinien poczuć się nie tyle oszukany, ile współwinny hegemonicznej pozycji Kościoła i związków tronu i ołtarza", bo oczywiście to Kościół jest winny przegranej.

- Uznać też trzeba, że odsłanianie korupcji władzy i przestępczości seksualnej w Kościele daje skutek odwrotny do rozsądnego. Suweren konsoliduje się przy oskarżanych, traktując ujawnianie przestępstw jako atak na „matkę naszą” Kościół i „ojców naszych” hojnych przywódców. - stwierdza

- Żyjemy w kraju, w którym jedynie mniejszość pragnie demokracji, przejrzystości politycznej, ceni kompetencje, a Europę traktuje jako własną wspólnotę. - pisze prof. Środa

Jej zdaniem, "większość lubi rządy autorytarne, politycznych destruktorów, łatwą kasę, a Unię Europejską widzi jako bogaty resort spa, do którego należy z entuzjazmem wysyłać „zasłużonych” polityków."

I kontynuuje:

- Trzeba tłumaczyć i wyjaśniać, czym jest demokracja i jakie są źródła hojnych darowizn obecnego rządu. Czym będzie polexit i dlaczego polityka PiS do niego prowadzi.(...)Trzeba zacząć wreszcie odróżniać wiarę w Boga od wiary w Kościół. (...) pracujmy nad tym, co trzeba zrobić, by choć jeszcze trochę cieszyć się demokracją - twierdzi prof. Magdalena Środa

 

bz/Wyborcza.pl