- Jeżeli ktoś oskarża Jarosława Kaczyńskiego czy Spółkę Srebrna, że nie wiadomo skąd pochodzą ich pieniądze, to raczej próbuje zasłonić swoje brudne sprawki - powiedział na antenie Polskiego Radia 24 Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera. Polityk odniósł się do nagranej rozmowy prezesa PiS z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem.

Opublikowany stenogram dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Według artykułu "GW" projekt budowy został wstrzymany ze względu na sprzeciw władz Warszawy i kampanię działacza ruchów miejskich Jana Śpiewaka. Dziennik podał też, że bank Pekao SA zgodził się udzielić kredytu w wysokości 300 mln euro na budowę obiektów.

- To po prostu kłamstwa, widać, że zaczęła się kampania wyborcza. "Gazeta Wyborcza" bardzo nie lubi Prawa i Sprawiedliwości, nigdy nie kochała też Jarosława Kaczyńskiego. Tam chyba pili szampana, że mają jakieś taśmy - mówił Marek Suski. Szef gabinetu politycznego premiera stwierdził, że "gdyby wszyscy rozmawiali jak Jarosław Kaczyński, to w Polsce byśmy mieli bardzo dobrą klasę polityczną". - Nie było w tym żadnego złamania prawa ani nawet jednego przekleństwa. Były dowcipy i inteligentna rozmowa ludzi, którzy chcą coś tworzyć - dodał.

Gość programu ocenił, że "gdyby Jarosław Kaczyński korzystał z pieniędzy fundacji albo innej spółki, to nie musiałby pożyczać pieniędzy na opiekę nad chorą mamą". - Instytut Lecha Kaczyńskiego jest instytucją społeczną, w której nie ma biznesmenów z pierwszych stron gazet - podkreślił polityk. Poseł PiS przypomniał, że w rozmowie z austriackim biznesmenem Jarosław Kaczyński żartował sobie z tego, iż niektórzy uważają go za "krezusa". - To jest po prostu zwykły obywatel, który nie posiada nie tylko miliardów, ale i milionów - komentował Marek Suski.

dam/polskieradio24.pl