Słowa arcybiskupa Swiatosława Szewczuka, choć mogły być przełomem, niestety nim nie są. Zwierzchnik ukraińskich grekokatolicków bolesną prawdę o czystkach etnicznych i ludobójstwie na gigantyczną skalę dokonanym przez sąsiadów na sąsiadach, ukrywa pod zgrabnymi formułkami o „walkach zbrojnych”. Ludzie, których rozrywano na strzępy, kobiety w ciąży, którym rozrywano brzuchy, dziewczęta gwałcone przez pijanych chłopów na oczach ich ojców – nie zginęły w walkach zbrojnych, ale na skutek zaplanowanej i przeprowadzonej przez ukraińskich polityków akcji depolonizacyjnej, którą przeprowadzili własnymi rękoma ukraińscy sąsiedzi Polaków. Taka jest prawda o tamtej zbrodni.

Nie ma również symetrii między zaplanowanymi czystkami etnicznymi, masowym ludobójstwem Polaków, a akcjami odwetowymi, jakie nieczęsto udawało się przeprowadzić Polakom. Ofiarom należy się oczywiście szacunek i modlitwa, ale nie sposób porównywać tych dwóch zjawisk, tak jak nie można stwierdzać, że wprawdzie przepraszamy za zbrodnie Niemców na Żydach, ale jednocześnie przypominamy, że trochę Niemców też zginęło w czasie Powstania w Getcie. Ukraińcy mają prawo do pamięci o swoich ofiarach, ale nie powinni budować fałszywych symetrii, które uniemożliwiają nie tylko pojednanie, ale nawet ich własne rozliczenie się z grzechów i win przeszłości.

Prawda jest przy tym potrzebna przede wszystkim Ukraińcom. I nie chodzi tylko o to, że bez niej nie będzie przebaczenia (bowiem przebaczenie jest lekarstwem także, a może przede wszystkim, dla tego, który sam nienawidzi i może się dokonać nawet bez skruchy winowajcy), ale przede wszystkim o to, że nie da się budować własnej tożsamości narodowej na kłamstwie, na nierozliczonym ludobójstwie, nie da się budować pomnikom ludziom, którzy uznali, że wolna, niepodległa Ukraina może być zbudowana tylko na krwi polskich sąsiadów. Trudno też na takim fundamencie budować ukraińskie życie chrześcijańskie.

Dlatego wciąż mam nadzieję, że przyjdzie wreszcie czas, kiedy sami Ukraińcy zrozumieją, że przemilczanie, budowanie fałszych symetrii, udawanie, że nic się nie stało, nie służy im samym. I wtedy naprawdę nadejdzie czas na wielkie gesty. Gesty, na których zbudowane zostanie prawdziwe pojednanie dwóch, bratnich przecież narodów słowiańskich.

Tomasz P. Terlikowski