Wypowiedź kard. Gerharda Müllera nie pozostawia najmniejszych wątpliwości: adhortacja papieska nic nie zmienia, bo nic zmienić nie może. A nie może, bo… nawet papież nie ma władzy nad rzeczywistością. Ta istnieje niezależnie od woli papieskiej, i wbrew opiniom części komentatorów papież nic z nią zrobić nie może. nie można żyć w stanie łaski, a zarazem być w stanie grzechu. Kościół nie może zmieniać prawa Bożego, nie ma takiej władzy, nie może zmieniać nierozerwalności małżeństwa. Nie można mówić Jezusowi «tak» w Eucharystii i «nie» w małżeństwie. Jest to obiektywna sprzeczność” – podkreślił kard. Müller.

W praktyce oznacza to tyle, że każdy, kto znajduje się w stanie grzechu śmiertelnego, musi przystąpić do sakramentu spowiedzi, i tego nie może zmienić ani Papież, ani sobór powszechny. O co zatem, zdaniem prefekta Kongregacji Nauki Wiary, chodziło papieżowi w jego dokumencie? O zintegrowanie osób, które wiedzą, że żyją w sytuacji nieregularnej, lecz chcą zbliżyć się do Kościoła. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że jeśli osoby rozwiedzione chcą przystąpić do komunii to muszą albo rozstać się z nieprawowitym małżonkiem, albo zachować czystość, bo jak zaznaczył kard. Müller, nie można usprawiedliwiać sytuacji, która jest sprzeczna z prawem Bożym.

Wypowiedź ta jednoznacznie przypomina, jakie są granice władzy papieskiej, i dokąd ona nie sięga. Jasno ustawiają one także problem powiązania Eucharystii i nierozerwalności małżeństwa. Tyle tylko, że wbrew pozorom, nie kończą one dyskusji. Sam papież bowiem pytany o znaczenie swojej adhortacji odsyłał do… kard. Christopha Schonborna, a ten prezentuje poglądy zgoła odmienne od prefekta Kongregacji Nauki Wiary. I dlatego, choć jasna deklaracja kard. Müllera, cieszy, to niestety nie kończy ona zamieszania wywołanego niejasnego i nieprecyzyjnymi sformułowaniami z ósmego rozdziału „Amoris laetitia”.

Tomasz P. Terlikowski