Związek Nauczycielstwa Polskiego postanowił pomóc opozycji i włączyć się w politykę Nauczyciele zapowiadają wielki strajk przeciwko reformie oświaty.

ZNP to organizacja wyrastająca jeszcze z czasów realnego socjalizmu, która nigdy nie odcięła się od swoich komunistycznych korzeni. Na czele organizacji stoi nieprzerwanie Stanisław Broniarz, osoba bardzo aktywna politycznie, stojąca oczywiście na straży interesów III RP jako sukcesora PRL.

Broniarz nie tylko otwarcie występował na wiecach KOD, czynnie wspierając opozycję, ale swojego czasu wypowiadał się bardzo negatywnie o… wprowadzeniu gimnazjów. Aktualnie, korzystając z koniuktury, protestuje przeciw ich likwidacji. Bo oczywiście nie chodzi tu o dobro uczniów, ale o politykę.

ZNP od dawna zadeklarował, że wyprowadzi nauczycieli na ulice. Szacuje się, że 10 lub 13 marca nie będzie lekcji w połowie szkół w Polsce. Do popierania strajku namawiani są nie tylko nauczyciele, ale także rodzice dzieci, którzy głosowali na partie opozycyjne. 

Oficjalnie jest to proces w obawie przed utratą miejsc pracy, przeciwko powrotowi do dawnego systemu i za bezpieczeństwem oraz ciągłością nauczania. Nieoficjalnie szkoły mają stać się kolejną areną batalii przeciwko PiS. PO, Nowoczesna i KOD potrzebują politycznego paliwa. Liczą, że strajk nauczycieli powtórzy sukces czarnych marszów za aborcją.

Bardzo źle się dzieje, gdy w politycznej rozgrywce wykorzystywane są dzieci. Pomysł powrotu do dłuższych podstawówek i liceów, w miejsce gimnazjów, podoba się większości rodziców. Bądźmy szczerzy - zamiast politycznych wieców i masówek, wszyscy - zarówno uczniowie, jak i nauczyciele, woleliby skupić się na tym, aby reforma oświaty została wprowadzona jak najsprawniej.

Tomasz Teluk