Marta Brzezińska: Kiedy zadzwoniłam do Ciebie z prośbą o komentarz 11 lutego, mówiłeś, że rezygnacja Benedykta XVI z dalszego sprawowania urzędu to dla Ciebie wezwanie do nawrócenia. Wiele osób podkreślało, że żyjemy w niezwykłym czasie. Dziś rozpoczęło się konklawe. To także kolejne doniosłe wydarzenie?

Robert Tekieli: Tak jak fakt, że papież zasiada na tronie jest rzeczą normalną, tak samo – ponieważ jesteśmy ludźmi i umieramy – sede vacante także jest czymś naturalnym w życiu Kościoła. Mamy jednak sytuację komfortową, ponieważ ostatni papież wciąż żyje, a jego autorytet przecież nie zmalał. Znajdujemy się w normalnej, naturalnej sytuacji Kościoła. Co jakiś czas, już ponad dwieście razy, Kościół w takiej sytuacji się znajdował, więc to nic nadzwyczajnego. Z radością natomiast przywitałem inicjatywę „Adoptuj kardynała”. Spośród moich znajomych wiele osób modli się za konkretnego kardynała. Kolegium kardynalskie jest takie, jakim chciał je widzieć papież, takie, jaki jest Kościół, więc ze spokojem czekam na wybór następnego Biskupa Rzymu. Jestem spokojny, nic nadzwyczajnego się nie dzieje.

Jednak to czas, który wymaga wzmożonej modlitwy katolików.

Dobrze jest w tym czasie modlić się do Ducha Świętego. A nawet nie tylko w czasie konklawe, ale każdego dnia. Jest piękna sekwencja do Ducha Świętego - „Przybądź Duchu Święty, ześlij z nieba wzięty światła Twego strumień”. Trzeba się modlić o to światło z góry. Bóg go udzieli, bo mnóstwo osób się modli. Trzeba jednak pamiętać, że każdy wybór będzie wyborem dobrym. Są ludzie, którzy patrzą na Kościół jak na ideologię. Cały ten oświeceniowy konglomerat antykościelny, antychrześcijański, liberalno-socjalistyczy, komunistyczny, new age'owy, postmodernistyczny, ten cały świat, któremu Kościół przeszkadza, bo jest ostatnią tożsamością globalną, która ma sprawną głowę w komunikowaniu swoich przekonań, oczekuje od Kościoła czegoś dziwnego, próbuje na nim wywierać presję. To dość śmieszne, ale realnie się dzieje. W takim porządku znajdują się ludzie, którzy dają się zaszczepić temu, co płynie z liberalnych mediów. Oni chcieliby traktowania katolicyzmu jako ideologii. Tak jak robi to Moskwa ze swoją świętą Rusią, tak samo liberalizm traktuje Kościół jako ideologię. Zgodnie ze swoim tokiem myślenia, tacy ludzie zastanawiają się teraz nad podziałem pomiędzy konserwatystami a progresistami, czy innymi podziałami. To wszystko to straszne bzdury. Kościół jest zupełnie inny.

Jaki?

Po pierwsze, w tej ideologii mówimy na przykład o kościele prawosławnym. Nie ma przecież kościoła prawosławnego, jest wiele kościołów prawosławnych, wielu patriarchów, a papież jest jeden. To nie jest na rękę światu. Po drugie, jeśli zaczniemy na Kościół patrzeć przez pryzmat języka ideologii, to damy sobie narzucać myślenie ideologii. Kościół dąży do Prawdy. Ma Biblię, w której są rzeczy duchowe objawione, nic więcej do zbawienia nie jest potrzebne. Ja przyglądałem się działaniu biskupów, dostrzegam tę czarniejszą stronę Kościoła, bo do mnie trafiają osoby pokrzywdzone przez sekty, także chrześcijańskie czy też ofiary kapłanów, którzy sprzeniewierzają się swojemu powołaniu i wiem, jaka odpowiedzialność spoczywa na biskupach i jak pełnym mądrości i rozwagi trzeba być człowiekiem, żeby dać sobie radę z tym wszystkim. Szczytem tej piramidy są kardynałowie, którzy przywdziewając purpurę, deklarują, że poniosą męczeństwo, jeśli Kościół będzie tego potrzebował. To właśnie symbolizuje szkarłatny kolor szat, które wkładają. Nie ma żadnych ideologicznych podziałów w Kościele. Kardynałowie, zgodnie ze swoimi najgłębszymi przekonaniami wybiorą papieża na nasze czasy. Jestem całkowicie spokojny, bo wierzę, że będzie to dobry papież. Wiele osób obawiało się, że po Janie Pawle II będzie kłopot, jego następca będzie miał twardy orzech do zgryzienia, i co? Mieliśmy papieża całkiem innego od poprzednika, ale równie mocnego i równie kochanego przez Polaków. I równie dla Kościoła zasłużonego.

Rozmawiała Marta Brzezińska