Słynąca od ponad sześciu wieków z niezwykłych wydarzeń Kaplica cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze, znów stała się miejscem złożenia szczególnego świadectwa wiary. W niedzielę, 28 stycznia na dziękczynną modlitwę przybywa do sanktuarium Janina Lach, kobieta cudownie uzdrowiona w jasnogórskiej kaplicy. 

Przed 28 laty, dnia 28 stycznia 1979 r. młoda kobieta Janina Lach, która ma wówczas 29 lat, nagle odzyskuje tu władzę w nogach. Według orzeczenia lekarzy była ona chora na stwardnienie rozsiane i postępujący paraliż nóg (dokumentacja lekarska oraz zaświadczenie ZUS stwierdzały z bezwzględną pewnością jej kalectwo). Również stan faktyczny zdrowia Janiny Lach nie pozostawiał żadnych wątpliwości - przez 5 lat posługiwała się ona kulami oraz aparatem ortopedycznym na prawej nodze. Jednak po wizycie Janiny Lach na Jasnej Górze nieobecność tej choroby u pacjentki potwierdzili sami lekarze. 

Janina Lach chorowała na stwardnienie rozsiane. Miała całkowity bezwład obydwu nóg. Podczas modlitwy w Kaplicy Matki Bożej 28 stycznia 1979 roku nagle upuściła kule, stając już o własnych siłach i na własnych nogach. Janina Lach wiele razy uczestniczyła później w Pieszej Pielgrzymce Warszawskiej na Jasną Górę. 

Samo wydarzenie sprzed 28 lat pani Janina Lach tak wspomina: „Była taka zima jak teraz, był mróz około 30 stopni. Przyśniła mi się Matka Najświętsza, jak gdyby mnie we śnie zaprosiła do siebie tu, na Jasną Górę. A nigdy do tej chwili nie byłam na Jasnej Górze więc nie wiedziałam, gdzie ta Jasna Góra. Przy kasie na dworcu w Łodzi - bo byłam mieszkanką Łodzi - poprosiłam o bilet… na Jasną Górę. Wtedy mi wytłumaczono w kasie, że to bilet do Częstochowy. Wychowywałam sama dwoje dzieci – Ewę i Adama. Ewa miała wtedy 6 lat skończone. Przybyłam tu z nią. Jechałyśmy bardzo długo, przewiało nas w tym pociągu, bo było bardzo zimno. Ale dotarłyśmy do hotelu pod Jasną Górą, gdzie nas przeprowadzili pasażerowie tego pociągu. A rankiem dotarłyśmy na Jasną Górę. Tu przebyłam jedną Mszę św. - właśnie tak, jak dziś odprawianą o godz. 11.00, ale w prawej nawie przed Panem Jezusem cierniem ukoronowanym. A następnie o godz. 12.00 posunęłam się o kulach przed Cudowny Obraz. I gdy dochodziłam do krat, zaczęła bić jasność od Cudownego Obrazu. Matka Najświętsza była w obrazie... żywa! I zapraszała mnie - ‘Chodź do mnie, chodź do mnie, jeszcze..’. Podeszłam do balasek, oparłam się o nie i poczułam, że stoję na własnych nogach i że jestem zdrowa. Uklęknęłam. Po Mszy św. udałam się do zakrystii. Świadkiem była s. Rafaela, i pani Wanda Kilnar z Głuchołaz”. 

„Lekarze po moim cudzie mówili, że to nie jest realne, to jest niemożliwe, z takich chorób się nie uzdrawia – podkreśla Janina Lach - Przeżyłam drugi cud: miałam wypadek, w czasie którego doświadczyłam przerwania nerwu wzrokowego. Mam dokumenty, które mówią, że na dzień dzisiejszy jestem niewidoma, a przecież przyjechałam tu o własnych siłach”. 

Uzdrowienie, jakiego doświadczyła w 1979 roku Janina Lach, jest oficjalnie wpisane do „Jasnogórskiej Księgi Cudów i Łask”. Skutki tego wydarzenia potwierdzają liczne świadectwa lekarzy. Nadal żyją świadkowie tego, co się wydarzyło w jasnogórskiej kaplicy. Paulin o. Melchior Królik, archiwista i kronikarz klasztorny, który dokumentuje niezwykłe wydarzenia w sanktuarium potwierdza, że w ciągu ponad 600 lat istnienia Jasnej Góry wielu ludzi doznało za przyczyną Matki Bożej szczególnych łask. Wśród tych wydarzeń są także uzdrowienia ciała chorych. 

Już przez 28 lat od swego nagłego wyzdrowienia, Janina Lach dziękuje każdego roku Maryi na Jasnej Górze za cud zdrowia. Bierze udział we Mszy św. przed Cudownym Obrazem i publicznie składa świadectwo swego uzdrowienia wobec zgromadzonych osób. Informacja o tym, że uczestnikiem Eucharystii jest cudownie uzdrowiona Janina Lach, wzbudza ogromne zainteresowanie wiernych będących w tym właśnie czasie w Kaplicy Matki Bożej. Wielu z nich przychodzi po zakończeniu Mszy św. do zakrystii, żeby na własne oczy zobaczyć osobę cudownie uzdrowioną i zamówić z panią Janiną Lach chociażby kilka słów. 

„Już 28 lat dziękuję Matce Najświętszej za to, że chodzę, że żyję, że pamiętam – mówi wzruszona Janina Lach – Muszę tu przyjeżdżać. Dziękuję za ogrom łask – nie tylko za to, że chodzę. Przyjeżdżam tu, bo pokochałam Matkę Najświętszą jak matkę, taką biologiczną. I dokąd Pan Bóg mi pozwoli być na tej ziemi, to przyjeżdżać tu będę. Tego nie da się opisać słowami. Ta potrzeba wydobywa się gdzieś z głębi duszy, z serca. Czasami wydaje mi się, że wszystko to jest za mało – tej wdzięczności z mojej strony. Ale dziękuję tak, jak potrafię”. 

W dziękczynnej modlitwie uczestniczy często także s.Rafaela Marek ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek, która 28 lat temu była naocznym świadkiem cudu w Kaplicy Matki Bożej. 

W niedzielę, 28 stycznia 2007 r. Mszy św. dziękczynnej na Jasnej Górze przewodniczył o. Hieronim Leśniewski, paulin. „Dzisiaj, kiedy podczas Mszy św. jest wśród nas i modli się razem z nami, ze swoją rodziną pani Janina, której kule wiszą tam, na ścianie przy wejściu do bazyliki zostawione 28 lat temu mówią o tym jednym – o wzajemnej miłości człowieka do Boga, Boga do człowieka i wysłuchaniu tej prośby zanoszonej z wiarą” – powiedział o. Hieronim Leśniewski. 

o. Stanisław Tomoń

jasnagora.com