Wielu polskich polityków uwielbia grać w piłkę. Chyba najbardziej znanym przykładem jest były premier Donald Tusk. Za piłką przepada też były wiceszef MON, Bartosz Kownacki, przyłapany kiedyś (jeszcze jako poseł opozycji) na boisku przez media. Swego czasu widziano na boisku w Ząbkach obecnego prezydenta, a wówczas- posła PiS, Andrzeja Dudę, "Poharatać w gałę" lubili również Grzegorz Schetyna, Sławomir Neumann, Jacek Sasin czy też będący już poza polityką Tomasz Kaczmarek. 

Okazuje się, że również wiceminister sprawiedliwości, ostatnio też kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy, Patryk Jaki nie tylko kibicuje, ale również sam kiedyś grał w piłkę nożną. Mógł zostać nawet kapitanem Odry Opole, poszedł jednak w politykę. 

"Wyróżniał się, to na pewno. Ale chciał już jak najszybciej, najlepiej zaraz zostać tym zawodowym piłkarzem. Po skończeniu 6. klasy podstawówki ruszył w Polskę na testy. W Amice Wronki go nie chcieli, w Lechu Poznań też nie. Rękę wyciągnęła do niego Młodzieżowa Szkoła Piłkarska w Szamotułach, choć był dwa lata młodszy od reszty testowanych zawodników"-czytamy na portalu Sportowefakty.wp.pl. Szkoła Piłkarska w Szamotułach cieszyła się wówczas wielką renomą, trenowali tam m.in. Łukasz Fabiański czy Jakub Wawrzyniak.  

"Gdy już zaistniał w polityce, to tak sobie pomyślałem: skądś znam tę twarz. Wyguglowałem go i faktycznie, skojarzyłem, że przecież u nas był. Taki początkowo zagubiony i nieśmiały"- tak mówił o Jakim Wawrzyniak. Po roku gry obecny kandydat na prezydenta Warszawy uznał, że jest za słaby, nie ma talentu, a dalsza gra nie ma sensu. Od małego jednak kochał Odrę Opole, najpierw podawał piłki na meczach, później był "trampkarzem, młodzikiem, juniorem". Chciał również zostać zawodowym piłkarzem.

"Najlepiej radził sobie w środku pola. Przegadaliśmy wiele wieczorów. Sprawiał wrażenie bardziej dojrzałego, niż wskazywał wiek. Analityczny umysł i szalenie ambitny, ogromną uwagę przywiązywał do każdego detalu. Podejmujący dyskusję. Nie było tak, że na moich kilka zdań odpowiadał jednym słowem"- tak dzisiejszego wiceszefa resortu sprawiedliwości wspomina Andrzej Dawidziuk- znany polski trener, były asystent Leo Beenhakkera, pracujący dziś w sztabie szkoleniowym Lecha Poznań. Patryka Jakiego Dawidziuk trenował w szamotulskiej Szkole Piłkarskiej. Jak zauważa trener, mimo iż Jaki nie został zawodowym piłkarzem, i tak sobie poradził. Dziś Andrzej Dawidziuk nie jest w stanie powiedzieć, czy w piłce nożnej zrobiłby dużą karierę, choć patrząc na rozwój kariery innych piłkarzy można przypuszczać, że Jaki byłby w stanie dojść "przynajmniej do poziomu solidnego ligowego zawodnika". 

"To był absolutnie kandydat na kapitana. Na przywódcę. Miał zmysł organizacyjny"- mówił trener, tłumacząc, że nie jest zaskoczony polityczną karierą byłego "wychowanka". Później Patryk Jaki grał raczej tylko amatorsko, np. w reprezentacji parlamentu. 

"Patryk Jaki czy Jacek Kurski w swoim najlepszym czasie zostawiali na boisku dużo zdrowia"-stwierdził były premier Janusz Piechociński w rozmowie z portalem Sportowefakty. Już jako polityk, Jaki pozostał wierny opolskiej drużynie. Dwa lata temu załatwił Odrze poważnego sponsora, czyli Grupie Azoty. Chodził na mecze nawet po upadku klubu w 2009 r, a kibice w trudnych chwilach mogli na niego liczyć. Nie lubią jednak, gdy mówi się o Jakim, że był ich szefem.

Jeżeli chodzi o sport, w Opolu przeważają dobre opinie na temat Jakiego, choć opozycja sugeruje, że w swoim rodzinnym mieście młody polityk jest "znienawidzony". Tymczasem wiceminister został Człowiekiem 2017 r. w kategorii "samorządność i społeczność". Polityk pomógł też miejscowemu klubowi piłki ręcznej-Gwardii (również załatwił sponsora- PGE).

Dziś deklaruje, że jeżeli zostanie prezydentem Warszawy, będzie wspierał stołeczną Legię. Jedno jest pewne- determinację z piłkarskiego boiska można u Jakiego zauważyć także dziś, w polityce.