W dzisiejszym „Gościu Wiadomości” pojawił się szef IPN, doktor Jarosław Szarek. Mówił wprost o tym, że wyniki pracy specjalistów są pewne, trwały ponad rok i polegały na przeanalizowaniu nie kilku, a bardzo dużej ilości materiałów, w tym teczek pracy oraz materiałów porównawczych:

– To jest 17 pokwitowań Lecha Wałęsy, 42 jego doniesienia. Niemal każde słowo zostało poddane analizie – powiedział. Dodał, że porównywano to z bardzo bogatym materiałem z 54 lat. – 150 stron od podpisów pod prawem jazdy Lecha Wałęsy po dokumenty ze Stoczni Gdańskiej i z Kancelarii Prezydenta – wyliczał.

Szef IPN twierdzi, że ekspertyza grafologów stawia kropkę nad „i”. Powiedział też, że Wałęsa ma oczywiście prawo do obrony.

Od wielu lat, gdy pojawia się kwestia współpracy Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa jego wersji były dziesiątki. One się zmieniały. Wiarygodność Wałęsy jest ograniczona. To bardzo smutne, że człowiek, który był symbolem „Solidarności”, laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, tak zniszczył swój autorytet – mówił szef IPN i przypomniał, że w 1990 r. w wyborach prezydenckich na Lecha Wałęsę głosowało prawie 11 milionów ludzi. – 10 lat później to było niespełna 200 tysięcy – dodał.

Szef IPN przekonuje, że to nie koniec dyskusji na temat roli Lecha Wałęsy. Przyznaje, że Wałęsa przez lata był symbolem i przywódcą ruchu, w którym działało prawie 10 milionów ludzi, a w latach 80 był symbolem wolności dla Polaków. Trudno oczekiwać, że nie będzie to wywoływać dużych emocji. Na koniec dodał, że klucz do rozwiązania sprawy leży po stronie Wałęsy właśnie.

dam/TVP.Info,Fronda.pl