Portal Fronda.pl: Skąd pomysł na stworzenie listu kobiet przeciwnych ratyfikacji konwencji przemocowej?

Anna Skórzyńska*: Wokół Konwencji od miesięcy toczy się burzliwa dyskusja. Jej przedmiotem jest rzekoma ochrona kobiet, więc czułyśmy potrzebę, żeby właśnie jako kobiety wypowiedzieć się na jej temat i zaprotestować. Środowiska feministyczne, które trudno uznać za reprezentujące kobiety, co najwyżej jako uzurpujące sobie taką pozycję, próbują twierdzić, że każdy kto jest przeciwny tej ideologicznej Konwencji jest przeciwnikiem kobiet. Stąd też uznałyśmy, że powinniśmy się zdystansować od tej narracji, pokazując, że nie jest ona prawdziwa. Tytuł Konwencji, w którym pojawia się hasło o przeciwdziałaniu przemocy jest mylący. Zapisy Konwencji usiłują narzucić przekonanie, że realizacja feministycznych postulatów inżynierii społecznej prowadzi do likwidacji przemocy względem kobiet, a jest to fałsz. Przykład państw skandynawskich pokazuje, że jest wręcz przeciwnie. Owo głośne wykorzenianie stereotypowych ról genderowych, które narzuca konwencja bynajmniej nie likwiduje problemu przemocy wobec kobiet, a uderza w rodzinę. Uwagi komitetu CEDAW działającego w ramach ONZ pokazują wyraźnie, że wszystko to, co w życiu rodzinnym jest normalne i naturalne, w świetle tych międzynarodowych standardów jest „stereotypowe" a zatem ma rzekomo być odpowiedzialne za przemoc wobec kobiet.

Do kogo adresowany jest list?

Apelujemy przede wszystkim do posłów i senatorów na Sejm RP, ale również do Prezydenta, by jako strażnik Konstytucji skierował Konwencję do kontroli prewencyjnej. Równocześnie zależy nam jednak także na poinformowaniu opinii publicznej, która niejednokrotnie wprowadzana jest w błąd na temat rzeczywistych celów Konwencji.

Co jest celem sygnatariuszek listu?

Nie chcemy dopuścić do tego, by Konwencja została ostatecznie ratyfikowana i stała się częścią polskiego porządku prawnego. Wiele osób zwyczajnie nie jest świadomych tego, co tak naprawdę kryje się za jej przepisami. Wszyscy zgadzamy się co do tego, że z przemocą należy walczyć. Naszym listem chcemy jednak uświadomić społeczeństwu, że metody proponowane przez Konwencję nie tylko nie są skuteczne ale są kontrskuteczne. Nie chronią kobiet, wręcz przeciwnie - godzą w dobro ich samych i ich rodzin, a nawet więcej: godzą w samą kobiecość.

Dlaczego konwencja, w opinii autorek listu, jest szkodliwa? Feministki zarzucą, że Wasza inicjatywa jest przeciwko kobietom. Prof. Środa nie może pojąć tego, że kobiety mogą być przeciwne konwencji...

Konwencja błędnie identyfikuje źródła przemocy. Za ich jedyną przyczynę uznaje tzw. "stereotypy płciowe", czyli to, że kobiety zachowują się jak kobiety, a mężczyźni jak mężczyźni. Państwa, które ją ratyfikują będą zobligowane do tego, żeby walczyć z tymi rolami płciowymi, które pozwalają się wyrażać naszej tożsamości jako kobiet lub mężczyzn w życiu społecznym i szerzej - w kulturze. Co więcej, Konwencja przemilcza rzeczywiste przyczyny przemocy wobec kobiet, takie jak alkoholizm, uzależnienie od narkotyków, seksoholizm, brutalizację mediów, seksualizację wizerunku kobiety w przestrzeni publicznej... Właśnie im należy przeciwdziałać, aby wyeliminować przemoc wobec kobiet.

Kto podpisał się pod listem przeciwko konwencji?

Listę sygnatariuszek można przeczytać poniżej. Zgłaszają się do nas kolejne osoby gotowe wesprzeć naszą inicjatywę. List będzie także opublikowany na stronie antyrodzinna.pl z możliwością dopisania się do niego online.

Rozm. MaR

*Anna Skórzyńska wraz z Karoliną Dobrowolską są incjatorkami listu otwartego znanych Polek 

**Listę kobiet przeciwko konwencji do tej pory podpisały:

1. Prof. Jadwiga Staniszkis
2. Prof. Barbara Fedyszak - Radziejewska
3. Joanna Szczepkowska
4. Agata Puścikowska
5. Dominika Figurska
6. Dr Joanna Banasiuk
7. Mec. Joanna Potocka
8. Magdalena Korzekwa
9. Barbara Gruszka-Zych
10. Marta Brzezińska - Waleszczyk
11. Dobromiła Salik
12. Malwina Gardaś
13. Dr Bogna Białecka
14. Anna Matuszewska
15. Karolina Dobrowolska
16. Karolina Walinowicz
17. Anna Skórzyńska