- Skarb państwa jest już w pozycji petenta, nie jest właścicielem. Zbył niekorzystnie swój pakiet kontrolny w Ciechu i patrzy z zewnątrz na decyzję innych – mówi Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu państwa w rządzie PiS.



Jakub Jałowiczor: Na czym polegał problem z prywatyzacją Ciechu?

Paweł Szałamacha: Ciech jako duża grupa chemiczna został stworzony w latach 2006-2007. Miałem w tym udział, będąc wówczas w Ministerstwie Skarbu Państwa. Wówczas Ciech przejął Organikę-Sarzynę i bydgoski Zachem. Powstała duża grupa chemiczna, której kurs akcji zaczął dynamicznie rosnąć - z trzydziestu kilku zł do ponad 130 zł. Kapitalizacja przekroczyła 5 mld zł. Ciech był oparty o trzy główne grupy produktowe: sodę, żywicę z Organiki-Sarzyny i wytwarzane przez Zachem chemikalia do produkcji tzw. pianek TDI. W 2007. r. PO przejęła rządy i wymieniła władze w spółce. Popełniła szereg błędów menadżerskich zarówno w samym Ciechu, jak i w spółce zależnej - Zachemie. W rezultacie kurs zanurkował – wartość akcji spadła kilkukrotnie. Następnie całkowicie zlikwidowano fabrykę Zachem w Bydgoszczy. Tam gdzie przez kilkadziesiąt lat prowadzona była produkcja chemiczna po prostu zamknięto firmę, a prawie tysiąc osób zostało zwolnionych. Następnie sprzedano Ciech Kulczyk Holding. Jedną z osób będących decydentami podczas tej transakcji był Paweł Tamborski, późniejszy prezes Giełdy Warszawskiej. Uważam, że sprzedaż Ciechu była błędną decyzją gospodarczą. Nie wypowiadam się na temat tego, czy przekroczono prawo i doszło także do przestępstwa. Moim zdaniem w ogóle nie należało sprzedawać Ciechu. To była duża grupa chemiczna, która mogła realizować politykę przemysłową państwa. A na pewno nie należało jej sprzedawać po zapaści kursu giełdowego spowodowanego restrukturyzacją i błędami menadżerskimi lat 2008-2009. Należało poczekać na odbudowanie ceny i na efekty zaczętej restrukturyzacji. W moim przekonaniu transakcja była zdecydowanie niekorzystna dla skarbu państwa.

Jan Kulczyk inwestował w firmy z różnych branż, ale nie znał się na chemii, to nie była jego dziedzina. Po co był mu Ciech? Chciał go sprzedać dalej?

To do niego pytanie, ja nie wiem. Kupił firmę korzystnie. Od czasu zakupu przez Kulczyka akcje Ciechu znacznie wzrosły. Teraz holding może z nim robić, co chce. Może go sprzedać, zatrzymać, połączyć.

Nie jest tajemnicą to, że wokół Ciechu kręcili się Rosjanie. Czy nadal istnieje prawdopodobieństwo, że przejmą tę firmę?

To zależy od nich i od Kulczyk Holdingu. A także od tego, czy uzyskano by zgodę polskiego urzędu antymonopolowego, ewentualnie czy nie doszłoby do sprzeciwu ministra skarbu, bo w tej chwili obowiązuje ustawa, która pozwala taki sprzeciw wyrazić. Jednak niestety skarb państwa jest już w pozycji petenta, nie jest właścicielem. Zbył niekorzystnie swój pakiet kontrolny w Ciechu i patrzy z zewnątrz na decyzję innych.

Krótko mówiąc, dopóki państwo było właścicielem, decyzja i możliwość zablokowania transakcji z Rosjanami była większa, niż teraz.

No tak, to była po prostu decyzja właścicielska. Rządowi trudnej niż właścicielowi prywatnemu sprzedać coś firmie kontrolowanej przez Kreml. Rząd ma oczywiste zobowiązania wobec kraju wynikające z jego obowiązku dbałości o interes publiczny. Właściciel prywatny patrzy tylko na cenę.

Jaki byłby problem, gdyby Rosjanie kupili taką firmę? Właścicielowi zależy na zysku i na tym, żeby przedsiębiorstwo prosperowało, czyli np. nie ma dla niego różnicy, czy Ciech kupują Rosjanie, Francuzi czy Chińczycy.

Nie, to nie jest wszystko jedno. Firma osiągająca kilkaset milionów złotych obrotu funkcjonuje w Polsce, może kupować prasę, posła w każdej liberalnej partii, może budować swoje wpływy w polityce w urzędach, w mediach. A za tym stoi Kreml. Za firmami z kapitałem rosyjskim zawsze idą wpływy Kremla, a my nie chcemy być sferą, gdzie te interesy są rozgrywane. Podkreślam jednak, że nie wiem, czy Kulczyk Holding chce sprzedać Ciech. Wolałbym mówić o faktach, nie o spekulacjach.