Fronda.pl: Emmanuel Macron nazywa Jarosława Kaczyńskiego „przyjacielem i sojusznikiem” Marine Le Pen i stawia go w jednym rzędzie wraz z Władimirem Putinem. Skąd taki atak Macrona?

Stanisław Pięta, poseł PiS: Taki atak podyktowany jest zapewne celami na potrzeby kampanii wyborczej. Świadczy to jednak po pierwsze źle o rzeczywistym rozeznaniu politycznym tego lewicowego kandydata. Po drugie to dowód na to, że Macron rezygnuje z pewnych zasad, które powinny towarzyszyć uprawianiu polityki. Tak ostentacyjne posługiwanie się kłamstwem nie świadczy dobrze o polityku. W Polsce nie zyskałoby to na popularności, natomiast we Francji z uwagi na liczne mniejszości, poziom wykształcenia ogólnego jest znacznie niższy i być może takie hasła pomogą w wyborach. Natomiast zestawienie w jednym rzędzie pana premiera Jarosława Kaczyńskiego i Władimira Putina jest absurdalne, niepoważne i świadczy albo o głębokiej ignorancji, albo o małej podłości politycznej. Wydaje się, że pan Macron ma jakąś polonofobię, bo to nie pierwszy raz, gdy w kampanii wyborczej próbuje atakować Polskę i polskich polityków. Jarosław Kaczyński nie jest sojusznikiem pani Le Pen, ale nie jest też sojusznikiem pana Macrona co jest oczywiste. Nie oznacza to jednak, by można było Jarosława Kaczyńskiego pozycjonować na stanowisku jakieś sympatii do Marine Le Pen. Dla nas Polaków kandydaci w wyborach prezydenckich we Francji są najgorsi z możliwych.

Najgorsi z możliwych, czyli?

Jeden z kandydatów prezentuje skrajny, obrzydliwy kierunek progenderowy z akceptacją wszystkich zwyrodnień, łącznie z homoseksualnymi „ślubami”, oddawaniem dzieci homoseksualistom i niczym nieograniczoną aborcją. Druga kandydatka popada niestety w coraz poważniejszą rusofilię i korzyta z pieniędzy płynących z Moskwy. Nie można sobie wyobrazić gorszej układanki w tych wyborach niż ta, która nam się teraz przytrafiła. Z jednej strony poparcie dla Moskwy, z drugiej pełna aprobata dla antychrześcijańskiego genderyzmu, a więc te kierunki, które niszczą UE i samą Francję. Jeśli mówimy o Macronie, to musimy pamiętać o jego otwarciu na imigrację islamską i zapowiedziach, że zamierza przyznawać rocznie obywatelstwo francuskie 200 tys. imigrantom rocznie. Pokazuje to, że jest to człowiek lewicy, który zamierza posłużyć się imigracją islamską, aby zniszczyć tradycyjne struktury społeczne i państwo francuskie. To kierunek, który w przypadku realizacji zagrozi fizycznie życiu i zdrowiu tysięcy Francuzów, a także licznym Polakom, mieszkającym we Francji.

Czy ten atak Macrona jest „sukcesem” naszej opozycji, która sprawy polskie wyciągała na forum europejskie?

W tym przypadku nie sądzę, by tak było. Macron ma w głębokim poważaniu zarówno obecny obóz rządzący w Polsce jak i opozycję wobec tego obozu. Kandydat francuski nie kieruje się w żaden sposób sygnałami dochodzącymi z Polski, a realizuje swoją wizję walki z tradycją chrześcijańską i wspierania islamskiej imigracji.

Czy ataki Macrona to przykład szerszego zjawiska, że europejskie elity chętnie widziałyby Polskę w UE jako kraj, który mówiąc kolokwialnie, siedzi cicho i zgadza się bez wyjątku na decyzje Brukseli czy Paryża?

Bez wątpienia takie przyzwyczajenie istnieje na Zachodzie. W XVIII wieku Polska była przedmiotem gry i nie mówiła własnym głosem, a w XIX wieku nie było jej na mapie. Oprócz chlubnego wyjątku, gdy w początkach naszej niepodległości w II RP Francja nam pomogła i zachowała się jak trzeba, to następne lata były już zupełnie inne. Francja mogła przesądzić o losach Europy, gdyby w 1933 roku zaakceptowała propozycję Marszałka Piłsudskiego bilateralnego uderzenia na Niemcy i zniszczenia rodzącego się hitleryzmu. Gdyby wówczas Francuzi wykazali się minimalną dalekowzrocznością, losy Europy potoczyłyby się inaczej. Widział to Marszałek u schyłku swego życia, szkoda, że nie dostrzegali tego nasi francuscy partnerzy. Po roku 1939 mamy zachowania wybitnie kompromitujące ze strony francuskiej, a nie wchodząc w szczegóły, można powiedzieć, że Polska nie mogła liczyć na Francję. Wypowiedzi z ostatniego czasu czy to Jacquesa Chiraca, Francois Hollande’a czy teraz Macrona wskazują, że Polska jest w perspektywie francuskiej zupełnie nieistotnym krajem.

Czy zatem francuskie wybory są wyborami mniejszego zła?

Trudno dostrzec tu jakiekolwiek mniejsze zło. To zło absolutne zarówno w jednym jak i w drugim przypadku. My nie powinniśmy się oglądać na to co dzieje się we Francji, tylko systematycznie budować siłę naszej gospodarki, rozbudowywać armię, usprawniać i oczyszczać struktury państwa z patologii niszczących nasz kraj. Nie powinniśmy się zajmować problemami Francuzów, ale powinniśmy koncentrować się na naszych sprawach, oczywiście nie zamykając oczu na to co dzieje się w Europie. Powinniśmy przestrzegać przed wyborem kierunku kosmopolitycznego, antychrześcijańskiego i antynarodowego przez kraje Europy Zachodniej. Niemniej jednak o sukcesie Polaków i Polski przesądzi nasza własna postawa, determinacja i pracowitość.

Dziękujemy za rozmowę.