-  Aresztowanie dziennikarzy, którzy wypełniali swoje obowiązki, to zastraszanie środowiska dziennikarskiego. Zagrożony jest system demokratyczny w Polsce. Oby sąd zachował się tak, jak należy, uniewinnił dziennikarzy i ich przeprosił – powiedział w Telewizji Republika prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński, odnosząc się do zatrzymania przez policję dziennikarzy, który relacjonowali przebieg protestu w PKW.

– To tak, jakby policja zatrzymała za przekroczenie prędkości karetkę, która na wezwanie potrzebującego spieszy się na sygnale – mówił Skowroński.
– To przypomina represje stosowane wobec dziennikarzy w okresie stanu wojennego – ocenił.

Prezes SDP zwrócił w studio uwagę również na "pogardę" rządzących wobec tych, którzy domagają się skrócenia kadencji wybranych samorządów, by móc przeprowadzić powtórne głosowanie. – Prezydent Bronisław Komorowski o największej grupie wyborców mówi, że to szaleńcy. Wtóruje mu premier Ewa Kopacz. Czy oznacza to, że 30 proc. wyborców ma nie ufać już państwu? To dzielenie Polaków i zaostrzanie konfliktu w naszym kraju. Opozycja nie ma wyboru i odwołuje się do głosu ulicy. Na 13 grudnia zapowiadane są masowe demonstracje przeciw chaosowi powyborczemu. I nie wiadomo, jak to się skończy – powiedział.

– Po tych wyborach mamy wątpliwości, czy żyjemy w kraju demokratycznym, a po demonstracjach w grudniu wątpliwości tych może pojawić się więcej – dodał.

Odnosząc się do reakcji mediów głównego nurtu na zatrzymanie dziennikarzy w PKW, Skowroński powiedział: – Co prawda niektórzy dziennikarze podpisali się pod apelem w obronie dziennikarzy wystosowanym przez Telewizję Republika, ale reszta schowała głowę w piasek. Udowadniając racje rządu stracili chęć rzetelnego mówienia o Polsce.

–  Tylko solidarność może nas uchronić przed katastrofą – podsumował prezes SDP.

All/ Telewizja Republika