Wyrok w sprawie twitterowego wpisu Jacka Piekary woła o pomstę do nieba. Ale takie właśnie są polskie sądy. 0,5 mln złotych za zgryźliwość wobec Doroty Wellman brzmi jak kpina ze sprawiedliwości. A gdy dodamy do tego jeszcze fakt, że Jacek Piekara o procesie nawet nie wiedział...


O co poszło? ,,Szanowne panie, jeśli możecie to weźcie udział w naszym kobiecym strajku. To pierwszy tego typu strajk kobiet w Polsce. Jeśli możecie zostawcie obowiązki służbowe i domowe, dajcie sobie tego dnia spokój. Było tak w Islandii, były sufrażystki i my damy radę. Ktoś chce decydować o naszym życiu, zdrowiu i o naszej prokreacji. My kobiety nie jesteśmy głupimi krowami, żeby ktoś za nas decydował.Pokażemy tym, którzy o nas decydują, na co nas stać. To będzie pierwszy raz, ale nie ostatni'' - taką ,,odezwę'' wystosowała Wellman do kobiet, wzywając je w październiku roku 2016 do udziału w ,,czarcim'' proteście.


Jacek Piekara skomentował to rzeczywiście bardzo uszczypliwie na Twitterze. Wellman odpowiedziała pozwem - na 33 strony maszynopisu. Jak mówił w programie TVP Info Jacek Piekara, pisma sądowe wysyłano na adres, pod którym on... nigdy nie mieszkał.

 

Wyrok wydano zaocznie, bo Piekara, niczego o procesie nie wiedząc, nie brał w nim udziału. Minęło trochę czasu i wyrok uprawomocnił się. Teraz Piekara planuje złożyć zażalenie na postanowienie sądu. Innej drogi już nie ma.

mod/tvp info